"Bardzo chciałbym ponownie grać dla mojego kraju, ale nie sądzę, aby było to możliwe póki będzie ten trener" - oświadczył Boruc.
Z uznaniem wypowiedział się natomiast o Mihajloviciu podkreślając: "On rozumie piłkę nożną, a dzięki temu, że niedawno przestał grać, umie zrozumieć nas, piłkarzy, lepiej niż inni".
W pierwszym wywiadzie dla włoskich mediów od przyjazdu do Florencji w lecie, udzielonym przed sobotnim meczem Fiorentiny z Juventusem Turyn, polski bramkarz podkreślił, że nie chce nic prognozować. "Wiem, że chcę wygrywać i mam nadzieję, że w sobotę mi się to uda" - zaznaczył.
"Juve ma sporo mistrzów, od Alessandro Del Piero do Milosa Krasicia, ale jego siła tkwi w zespole. Nigdy bym tu nie przyszedł, gdybym nie uważał, że możemy rywalizować z najlepszymi" - podkreślił Boruc, który przedłużył kontrakt z klubem do 2013 roku.
Wyraził przekonanie, że Fiorentina ma szansę na to, aby trafić na szczyt tabeli. Zapewnił, że jest mu przykro z powodu kontuzji Sebastiena Freya, w konsekwencji której został pierwszym bramkarzem klubu. Oświadczył zarazem: "Nie lubię siedzieć na ławce".
Odnosząc się do czasu, kiedy nie grał po przejściu do klubu Serie A, Boruc przyznał: "Te miesiące były ciężkie, pracowałem tylko po to, by pokazać swą wartość, a teraz kiedy gram, dobrze się bawię".
"Po latach w Szkocji chciałem nowych bodźców, sprawdzić się we włoskim futbolu przeciwko wielkim mistrzom" - dodał.
W wywiadzie dla ANSY Boruc nawiązał także do swego błędu w meczu z AS Roma w Rzymie. "Było mi przykro, ale nie jestem maszyną" - stwierdził.
Podsumowując z kolei niedawny przegrany mecz z Milanem ocenił: "Fiorentina na to nie zasługiwała. Gol Ibrahimovicia to był łut szczęścia".