Decyzja UEFA oznacza, że mecz 1/16 finału LE Lecha ze Sportingiem, zaplanowany na 17 lutego, będzie mogło obejrzeć ok. 20 tysięcy widzów. Poznański klub zamierza się odwoływać.

UEFA wytknęła Lechowi szereg niedociągnięć, które zauważono 1 grudnia podczas meczu z Juventusem. Dotyczyły one m.in. wadliwej - jej zdaniem - organizacji ewakuacji kibiców ze stadionu, zatłoczonych wyjść i złej numeracji krzesełek na stadionie.

Reklama

"Będziemy się odwoływać od decyzji UEFA. Myślę, że jeszcze w sobotę wyślemy odpowiednie pismo. Na mecz z Bragą zdążyliśmy już sprzedać ponad połowę pojemności stadionu. Musimy w jakiś sposób rozwiązać ten problem. Część zarzutów nie dotyczy nas, ale stadionu, które budowało miasto" - powiedział wiceprezes Kolejorza Arkadiusz Kasprzak.

Ryszard Dembiński, prezes spółki Euro Poznań 2012, która z ramienia miasta prowadzi inwestycję stadionu, uważa, że drogi ewakuacyjne zostały zaprojektowane prawidłowo. "Po prostu zbyt duża liczba kibiców z pierwszej trybuny wychodząc ze stadionu przemieszczała się w jednym kierunku, bowiem ulica Miczurina i Ptasia przez służby porządkowe zostały zamknięte. Tymczasem projekt trybuny zakładał, że kibice opuszczając stadion będą kierować się w stronę czterech ulic. Jeśli chodzi o numeracje krzesełek, to została ona zrobiona w uzgodnieniu z Lechem" - przyznał Dembiński.

Reklama

Klub wydał też oświadczenie, w którym zapewnia, że wszystkie nieprawidłowości leżące po jego stronie usunie przed meczem ze Sportingiem Braga.

"W szczególności Klub informuje, iż zobowiązany jest do wprowadzenia stewardów na trybunę numer dwa. W związku z powyższym, uprzejmie prosimy wszystkich kibiców Lecha Poznań o zajmowanie miejsc w sektorach i pozostawienie pustych przejść ewakuacyjnych i schodów pomiędzy sektorami" - napisano w oświadczeniu.