"Cieszymy się, że Legia po raz 21. dostąpi zaszczytu gry w finale Pucharu Polski. To dla nas ogromna satysfakcja, że będziemy mogli stoczyć jutro mecz z aktualnym mistrzem Polski o to trofeum. Puchar rządzi się trochę swoimi prawami, co pokazuje fakt, że nawet tak wielki klub jak Legia nie gra co roku w tym finale. Dlatego w obliczu trudnego dla nas momentu sezonu, w jakim obecnie się znajdujemy, jest to duże osiągnięcie i tym bardziej nasza determinacja będzie ogromna, by po raz 14. Puchar pojechał do Warszawy" - powiedział Skorża.

Reklama

Legia boryka się jednak z drobnymi dolegliwościami kilku podstawowych zawodników, a wśród nich są m.in. Dickson Choto, Miroslav Radovic i Jakub Rzeźniczak. Trener Skorża jest jednak optymistą i wierzy, że wszyscy będą mogli zagrać przeciwko Lechowi.

"Mój sen z powiek faktycznie spędzają kontuzje niektórych zawodników, wierzę jednak, że nasz lekarz z całym sztabem medycznym zrobią wszystko, by przynajmniej większość z tych zawodników mogła nam pomóc. Radovic kontuzji nabawił się w ostatnim meczu z Widzewem Łódź. Chłopak jest jednak do tego stopnia ambitny, że do końca tego spotkania nic nie powiedział i grał do ostatniej minuty. Od tego czasu nie trenował, ale mamy nadzieję, że wszystko będzie w porządku i zagra" - podkreślił Skorża.

Do Bydgoszczy przyjechał pełny skład, do dyspozycji Skorża ma w sumie 23 zawodników. Jak zaznaczył szkoleniowiec, przyjazd w pełnym składzie podyktowany był wkładem każdego zawodnika w osiągnięty awans do finału. Warszawski klub w lidze zaliczył kilka potknięć, jednak w drodze do finału Pucharu Polski pokonał m.in Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów czy Lechię Gdańsk, a więc przynajmniej dwie drużyny, które w ligowej tabeli są przed Legią.

Zapytany o element, który może zadecydować o zwycięstwie nad Lechem, Skorża powiedział: "Niemal wszystkie analizy robione przez fachowców stawiają na wygraną Lecha. Podkreśla się, że na papierze to Lech ma lepszy, silniejszy skład. Naszą szansę upatruję przede wszystkim w tym, że potrafiliśmy w tym sezonie mecz z Lechem wygrać, a w Poznaniu, mimo porażki, ograniczyliśmy atuty rywala, potrafiliśmy dominować, stwarzać groźne sytuacje. To daje mi podstawy do optymizmu przed finałem".

Po ewentualnej wygranej i wywalczeniu Pucharu Polski piłkarze ze stolicy nie będą jednak mieli czasu na świętowanie. "Tuż po finale, a dokładnie 48 godzin po nim, czeka nas bardzo ważne ligowe spotkanie z Koroną Kielce, więc o świętowaniu nikt nie myśli" - zakończył Skorża.

Finał piłkarskiego Pucharu Polski odbędzie się we wtorek na stadionie bydgoskiego Zawiszy, początek o godz. 18.30.