Selekcjoner biało-czerwonych Franciszek Smuda od początku pracy z kadrą bagatelizował znaczenie rankingu FIFA. "Nie interesują mnie te wyliczanki dziennikarzy. To są jakieś głupoty" - twierdzi szkoleniowiec. Problem w tym, że to właśnie ranking decyduje o rozstawieniu drużyn przed losowaniem. Polska znalazła się w jednej grupie z takimi „potęgami” jak Albania, Gruzja czy Armenia. "Będziemy traktowani w Europie jak frajerzy, na pewno nikt nas już w tej chwili nie poważa. Polska, Wyspy Owcze czy Andora, co za różnica. Na własne życzenie doszliśmy do takiego poziomu. Wiadomo, że prestiżowe są pierwsze dwa koszyki, trzeci jest trochę na doczepkę. Reszta to po prostu chłopcy do bicia i tak właśnie wygląda na dzisiaj nasza sytuacja" - nie owija w bawełnę Jan Tomaszewski.
Hiszpania, Francja, Czechy, Walia, Islandia - to przykładowy zestaw rywali, na których mogą trafić biało-czerwoni. W obecnej formie ekipa Smudy nie miałaby czego szukać w starciu z pierwszą trójką wymienionych drużyn. Franz oczywiście nie przejmuje się coraz gorszą pozycją w rankingu. "To są jakieś jaja. Wyprzedza nas jakaś Uganda, która na co dzień pałęta się po buszu. Poza tym jeśli będziemy grać dobrze, to awansujemy nawet z dziesiątego koszyka" - kpi szkoleniowiec. "Niech sobie tak mówi ten pseudoselekcjoner bez matury. On i Lato szkodzą polskiej piłce non stop, ale do tego wszyscy zdążyli się już chyba przyzwyczaić. Ja cały czas powtarzam, że jaki minister sportu, taki prezes PZPN, taki selekcjoner i taki zespół narodowy. Ale niech sobie dalej rządzą, przynajmniej mam co komentować" - ironizuje Tomaszewski.
Losowanie grup eliminacyjnych do mistrzostw świata odbędzie się 30 lipca.