http://www.youtube.com/watch?v=AlnEFRmxiuo

Pełne trybuny, wspaniała atmosfera i odważna gra Polaków - tak zaczął się mecz, który dla reprezentacji Franciszka Smudy stanowił najpoważniejszy sprawdzian formy od ubiegłorocznego spotkania z Hiszpanią (0:6).

Reklama

Choć w składzie rywali zabrakło kilku gwiazd, m.in. Francka Ribery'ego czy Samira Nasriego, a Karim Benzema i Florent Malouda rozpoczęli na ławce rezerwowych, to Trójkolorowi potwierdzili, że są jedną z najsilniejszych ekip Starego Kontynentu.

Polakom animuszu starczyło na 10 minut, a osłabiła go pechowo stracona bramka. W 12. minucie Charles N'Zogbia wbiegł w pole karne, a piłkę po jego strzale głową do własnej bramki, myląc interweniującego Wojciecha Szczęsnego, skierował Tomasz Jodłowiec.

Chwilę później sam w kierunku bramki rywali pędził Łukasz Piszczek, ale jakby zapominając, że kiedyś grał głównie w ataku, zamiast strzelać szukał w polu karnym Roberta Lewandowskiego. W 30. minucie ładnym zwodem w polu karnym popisał się Jakub Błaszczykowski, ale nie potrafił sfinalizować akcji.

Na więcej biało-czerwonym nie pozwolili Francuzi, którzy skupili się na uważnej grze w defensywie i nie mieli większych problemów z rozbijaniem ataków podopiecznych Smudy, a osamotniony Robert Lewandowski został skutecznie odcięty od podań.

Schodzących na przerwę piłkarzy kibice pożegnali gwiazdami, ale humory poprawiły im swoim występem cheerleaderki Asseco Prokomu Gdynia.

Reklama

Początek drugiej połowy należał do Francuzów, którzy opanowali środek boiska. Polaków stać było na pojedyncze zrywy, ale poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Cedrica Carrasso długo nie byli w stanie. Najbliżej szczęścia był w 63. minucie Robert Lewandowski, którego strzał z linii pola karnego był minimalnie niecelny. W odpowiedzi Szczęsnego ponownie chciał zaskoczyć N'Zogbia, ale bramkarz Arsenalu Londyn był na posterunku. Podobnie, jak w sytuacji sam na sam z Guillaume Hoarau.

Szczęsny, podobnie jak Adrian Mierzejewski, zasłużył na najwyższą notę w polskim zespole. Zawiódł Obraniak, który z powodu narodzin córki przyjechał na zgrupowanie później niż wszyscy kadrowicze.

W ostatnich 20 minutach Polacy wykrzesali ostatnie pokłady sił i ambicji, co zaowocowało kilkoma spięciami we francuskim polu karnym. Strzelali z dystansu Mierzejewski i Błaszczykowski, a po uderzeniu głową Lewandowskiego piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców.

Mecze z Argentyną (2:1) i Francją były wartościowymi sprawdzianami przed Euro-2012, ale nie rozwiały obaw, czy Polską drużynę za rok stać będzie na sukces. Kolejne spotkanie czeka polskich piłkarzy w sierpniu, a rywalem będą Gruzini.