Dla kibiców ŁKS "żydzi" to fani znienawidzonego Widzewa. Na ul. Jaracza kibole dobijali się do prywatnych mieszkań i szukali swoich wrogów. Pech chciał, że całemu zajściu przyglądała się pani Ewa.
Gdy zobaczyli to kibole od razu ruszyli w stronę jej mieszkania. Kobieta zdążyła zamknąć drzwi. Jednak chuligani próbowali je sforsować. "Krzyknęłam, czego chcą, że w domu jest 7-letnie dziecko. Darli się, żebym nie ukrywała "żydów" z Widzewa, ubliżali. Byłam przerażona" - opowiada poszkodowana kobieta w "Expressie Ilustrowanym".
Przerażoną kobietę uratowała policja, która w porę zjawiła się na miejscu zdarzenia i spłoszyła napastników.