"Niesamowicie się cieszę, że podpisałem umowę z VfL. Nie chcę, aby to buńczucznie zabrzmiało, ale nie czuję się słabszy od kolegów z nowego klubu, z którymi pierwszy raz spotkam się 24 czerwca. Wierzę, że podołam wyzwaniu, jaki jest gra w silnej lidze niemieckiej. Chcę wykorzystać szansę i nie pójść w ślady niektórych zawodników, którzy pierwszy wyjazd na Zachód zmarnowali, a później pluli sobie w brodę" - powiedział PAP przebywający w Wolfsburgu Klich.

Reklama

Zawodnik Cracovii ma za sobą bardzo udaną rundę wiosenną. Jego gra nie uszła uwadze selekcjonera Franciszka Smudy, który powołał Klicha na towarzyskie mecze z Argentyną (2:1) i Francją (0:1). W pierwszym z nich, rozegranym 5 czerwca, młody piłkarz zadebiutował w kadrze. Był to symboliczny występ, bowiem w ostatniej minucie zmienił Roberta Lewandowskiego.

"Pierwszy sygnał ze strony Niemców otrzymałem po zakończeniu sezonu ligowego. Później pojechałem na zgrupowanie drużyny narodowej, a sprawa transferu się rozwijała. Bardzo chcę się sprawdzić, zobaczyć, czy się nadaję na piłkarza w bardzo mocnym towarzystwie. A później, jeśli się wszystko powiedzie, marzę o grze w ulubionej lidze hiszpańskiej. Takie są moje marzenia. A póki co, już myślę o treningach w ekipie Wilków. Niektórzy straszą mnie szkoleniowcem Feliksem Magathem, że jest katem, ale ja się tym nie przejmuję" - dodał Klich (na poziomie ekstraklasy grał też jego ojciec, Wojciech).

W niedalekiej przeszłości na stadionie w Wolfsburgu występowali inni polscy piłkarze, m.in. nieżyjący już Krzysztof Nowak, Waldemar Kryger, Andrzej Juskowiak i Jacek Krzynówek.

W ostatnich rozgrywkach Bundesligi ekipa VfL zajęła 15. miejsce.

Reklama