Probierz - jeszcze w poprzednim tygodniu prowadzący ŁKS Łódź - został trenerem Arisu w piątek. Podpisał kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2012 roku, z opcją przedłużenia na kolejny sezon. Zastąpił zwolnionego kilka dni wcześniej Sakisa Tsiolisa.

Reklama

"Naszego rodaka czeka trudne zadanie. Musi porozumiewać się z piłkarzami Arisu w... pięciu językach. Drużyna z Salonik to istna Wieża Babel. W ostatnim ligowym meczu w podstawowym składzie zespołu było tylko dwóch Greków. Aris ma bardzo szeroką kadrę, złożoną z 36-37 zawodników. Trzeba sobie poradzić z tak wielką grupą ludzi. To największe wyzwanie, któremu nie sprostał Tsiolis, mój były piłkarz z Larisy, a później asystent z Panioniosu" - powiedział w rozmowie z PAP Gmoch.

W tabeli greckiej ekstraklasy Aris zajmuje dopiero 13. miejsce, w obecnym sezonie drużyna nie odniosła jeszcze zwycięstwa (cztery remisy i trzy porażki).

"Aris to klub z bogatą historią, ale w ostatnich czasach nie radził sobie zbyt dobrze. A oczekiwania są naprawdę spore. Klub z Salonik jest specyficzny, zarządzany m.in. przez kibiców, którzy są udziałowcami. Dobrze, że Michał Probierz zabrał z Polski swojego asystenta (Barłomieja Zalewskiego - PAP), ale powinien mieć jeszcze zaufanego, miejscowego człowieka. Na tym powinno zależeć również działaczom Arisu" - podkreślił selekcjoner reprezentacji Polski w latach 1976-1978.

Reklama

W debiucie Probierz przegrał w sobotę u siebie z mistrzem Grecji Olympiakosem Pireus 2:3. W 28. minucie goście prowadzili już 2:0, jednak końcówka spotkania była emocjonująca. W 77. minucie kontaktową bramkę dla Arisu zdobył rezerwowy, Kolumbijczyk Juan Toja. Wkrótce potem prowadzenie Olympiakosu podwyższył Kameruńczyk Jean Makoun, a w 84. minucie drugiego gola dla drużyny Probierza strzelił Francuz Ricardo Faty.

"W Grecji zmiana trenera dzień przed meczem zdarza się rzadko. Działacze Arisu widzieli potrzebę jak najszybszej zmiany i liczyli, że nowy szkoleniowiec wpłynie pozytywnie na zespół. Porażki z Olympiakosem nie odebrano jednak jak czegoś katastrofalnego, nie krytykowano polskiego szkoleniowca. Przecież Probierz nie miał czasu, żeby poznać zespół. Przy stanie 0:2 potrafił dokonać trafnych zmian i w końcówce naprawdę było emocjonująco. Można nawet powiedzieć, że mistrzowie Grecji mieli trochę szczęścia. Jako Polak życzę z całego serca Michałowi Probierzowi sukcesu. Czasami jest tak, że jak coś się źle zaczyna, to się dobrze kończy. Obaj tak było w przypadku naszego rodaka w Salonikach" - podkreślił były selekcjoner kadry.

Przy okazji Gmoch zwrócił uwagę na specyficzne okoliczności, jakie towarzyszą obecnie rozgrywkom greckiej ekstraklasy.

Reklama

"Probierz trafił do Grecji w szczególnym dla tutejszego futbolu okresie. Z powodu afery z ustawianiem wyników meczów zdegradowano dwie drużyny (Olympiakos Volos, Kavala - PAP). W greckiej ekstraklasie powstał ogromny bałagan, który komplikuje pracę szkoleniowcom i powoduje, że trudniej im wpływać na wyniki swoich drużyn".

Ostatnim polskim szkoleniowcem w greckiej lidze był Henryk Kasperczak, który od 17 listopada 2010 do 18 marca 2011 roku pracował w Kavali.

Jacek Gmoch w lutym 2010 roku znalazł się w gronie pięciu najlepszych trenerów w historii greckiej ligi. Plebiscyt zorganizowano z okazji 50-lecia ekstraklasy piłkarskiej w tym kraju.

Były piłkarz reprezentacji Polski i Legii Warszawa prowadził jako trener m.in. Larisę, Olympiakos Pireus, Panathinaikos Ateny, Ethnikos, Ionikos i AEK Ateny. Dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Grecji. Oprócz tego w roli trenera Panathinaikosu zdobył wicemistrzostwo kraju (1985) i Puchar Grecji (1984), awansował również do półfinału Pucharu Europy (1985).