Interesuję się piłką nożną - powiedział miejscowy taksówkarz, ale był nieco zdziwiony, gdy dowiedział się, że reprezentacja Estonii gra w środę z Polską. O której godzinie? - dopytywał.

Reklama

Takie podejście mieszkańców Tallinna jest zrozumiałe. Towarzyskie mecze nie wzbudzają u nas wielkich emocji - wytłumaczył ochroniarz z narodowego stadionu Le Coq Arena.

Jeśli chodzi o futbol, okoliczni mieszkańcy żyją np. trwającym właśnie festiwalem piłkarskim dla dzieci z Estonii (m.in. najmłodszych roczników juniorskich tutejszych klubów). Młodzi adepci futbolu mieli we wtorek nie lada atrakcję - na bocznym boisku Le Coq Arena mogli trenować z całą dorosłą reprezentacją swojego kraju. Było mnóstwo ludzi, frajdy i zabawy.

To letni obóz dla dzieci i młodzieży, organizowany co roku, już od pięciu lat. Mecz z Polską był okazją, aby nasi reprezentanci stawili się razem na tej fajnej imprezie - powiedział PAP selekcjoner reprezentacji Estonii Taarmo Rutli.

Reklama

W tym samym czasie - dwadzieścia metrów dalej - trwała konferencja prasowa selekcjonera biało-czerwonych Waldemara Fornalika. Na sali nie było estońskich dziennikarzy, co tylko potwierdza znaczenie tego meczu w Tallinnie. Podobnie jak fakt, że nie odbyła się konferencja z udziałem Estończyków. Ten czas trener Rutli i jego zawodnicy spożytkowali na sprawienie frajdy dzieciom.

Inna sprawa, że estoński selekcjoner nie unikał polskich mediów. Jeśli ktoś chciał zrobić z nim wywiad, nie robił problemu.

O polskiej drużynie mówił z uznaniem, ale nie wymienił konkretnych piłkarzy. Tutaj liczą się inne gwiazdy. Choćby Cristiano Ronaldo, którego zdjęcie pod jedną z trybun Le Coq Arena reklamuje znaną firmę sportową, a także Jari Litmanen. Słynny piłkarz z Finlandii ma swoich fanów wszędzie (albo takich, którzy docierają wszędzie). Naklejka z jego podobizną ozdabia jeden z przydrożnych słupów w drodze na stadion.

Reklama

O swojej obecności w Tallinnie przypomnieli również fani Spartaka Moskwa, dając temu wyraz na porysowanej ścianie windy w jednym z tutejszych hoteli.

Największą sławą w Tallinnie cieszy się jednak... Lady Gaga. W stolicy Estonii trudno spotkać plakaty informujące o meczu z Polską, natomiast co kilkadziesiąt metrów są reklamy zaplanowanego na 25 sierpnia koncertu amerykańskiej piosenkarki pop.

Na szczęście dla polskich piłkarzy, w środę nie muszą grać ani z Ronaldo, ani z Litmanenem, ani ze Spartakiem Moskwa. Ich rywalem o godz. 20.45 (czasu warszawskiego) będzie zespół, który przegrał z biało-czerwonymi pięć razy od 2002 roku. Jeśli znów przegra, nikt w Estonii nie będzie robił problemu...