W połowie sierpnia Czarnogórcy pokonali rywali z Rygi 2:0, a bramki strzelili Stevan Jovetic z Fiorentiny i debiutujący Filip Kasalica z Crvenej Zvezdy Belgrad. Vucinic pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, zmieniając grającego na co dzień w hiszpańskim Rayo Vallecano Delibasica. W piątkowy wieczór napastnik Juventusu Turyn ma wrócić do składu "Odważnych Sokołów", jak mówi się o ekipie gospodarzy.

Reklama

Nie należy spodziewać się wielu roszad ze strony trenera Branko Brnovica. Prawdopodobnie spotkanie z Polską rozpoczniemy w ustawieniu: Bozovic - Pavicevic, Savic, Basa, Jovanovic - Drincic, Zverotic, Vukcevic, Volkov - Jovetic, Vucinic. Ewentualnie jeszcze w pierwszej jedenastce może pojawić się zbierający dobre recenzje w drugiej lidze niemieckiej Milorad Pekovic - piszą "Vijesti".

Brnovic ma kłopoty bogactwa w ataku, bo równie dobrze mógłby wystawić i piątego napastnika - Fatosa Beciraja. To zawodnik, który wręcz chorobliwie nie znosi siedzenia na ławce rezerwowych. Niedawno pokłócił się ze szkoleniowcem klubowym Dinama Zagrzeb Ante Cacicem, gdy usłyszał, że w pierwszej potyczce z NK Maribor w kwalifikacjach Ligi Mistrzów zabraknie dla niego miejsca w składzie.

Tylko się cieszyć, że mamy taką zdrową rywalizację o atak - mówił kolejny z napastników Dejan Damjanovic (FC Seul). To plus dla naszej reprezentacji, która może być spokojna o najbliższe pięć-sześć, a nawet dziesięć lat.

Ciekawą postacią w kadrze Brnovica jest Vladimir Volkov z Partizana Belgrad. Urodził się w Belgradzie, grał w kilku klubach serbskich (także w Portugalii i Mołdawii; nigdy w Czarnogórze), a w ub. roku zadebiutował w reprezentacji tego kraju. Zgodnie z nowymi przepisami FIFA mógł zmienić po jednym spotkaniu kadrę narodową i zdecydował się na taki ruch. Na koncie ma dwie gry dla nowej ojczyzny.

Debiutowałem z Belgią, a publiczności w Podgoricy przedstawiłem się dopiero w konfrontacji z Łotwą. Ale tak naprawdę teraz czeka mnie najważniejszy tekst. Wiem co znaczy potyczka z Polską i jak ważny jest komplet punktów z tym rywalem i San Marino. Polacy niczym nas nie zaskoczyli, oglądaliśmy ich podczas mistrzostw Europy. Oczywiście, to dobry zespół, ale i mamy mocną ekipę i pod względem indywidualnym, i jako kolektyw. Nie ma powodów, abym nie był optymistą - powiedział 26-letni pomocnik.

Czarnogórscy kibice mają więc podstawy, aby liczyć na bramki swych ulubieńców. O ile konfrontację z Łotyszami oglądało około sześć tysięcy osób, to piątkową inaugurację el. mistrzostw świata obejrzy co najmniej dwa razy tyle. Bilety nie są drogie, kosztują 4, 6, 8 i 10 euro. Ich sprzedaż rozpoczęła się dopiero w czwartek, tylko w centrum sportowym "Moraca" z basenami. W kasach stadionu będą dostępne w dniu meczu.