O funkcję prezesa PZPN będzie się ubiegać maksymalnie czterech kandydatów: Grzegorz Lato, Zbigniew Boniek, Roman Kosecki i Stefan Antkowiak - uważa członek obecnego zarządu związku Jacek Masiota. Do tej pory taką chęć zadeklarowało dziewięć osób. By stać się pełnoprawnym kandydatem, trzeba zebrać 15 głosów poparcia członków PZPN, czyli wojewódzkich Związków Piłki Nożnej (jest ich 16), klubów ekstraklasy (16) i pierwszej ligi (18). Każdy z tych podmiotów może go udzielić trzem osobom (łącznie mają 150 głosów).

Reklama

Z matematycznego punktu widzenia może zatem być nawet 10 kandydatów. Do tej pory chęć kierowania PZPN, obok wspomnianych przez Masiotę, zgłosili: Zdzisław Kręcina, Tomasz Jagodziński, Mieczysław Golba, Ryszard Czarnecki i Eugeniusz Nowak. Moim zdaniem tylko czterech zbierze odpowiednią ilość podpisów. Może komuś jeszcze się poszczęści, ale bardzo wątpię - powiedział PAP Masiota.

Listę podpisów kandydaci są zobowiązani dostarczyć do PZPN osobiście lub przez pełnomocnika do 25 września, czyli na miesiąc przed wyborami. Nowego prezesa wybierze 118 delegatów na zaplanowany na 26 października zjazd. 60 z nich reprezentować będzie wojewódzkie ZPN, czyli tzw. teren. Ich liczba z poszczególnych ZPN zależy od liczby klubów w ich okręgu.

50 delegatów reprezentować będzie tzw. futbol zawodowy, czyli kluby ekstraklasy (2x16) i pierwszej ligi (1x18). Trzech przedstawicieli będzie miało Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej, po dwóch futbol kobiecy i futsal, a jednego środowisko sędziowskie. Aby zostać prezesem PZPN, w pierwszej turze głosowania trzeba otrzymać 50 procent plus jeden z oddanych i ważnych głosów. Jeśli nie zostanie spełniony ten warunek, do drugiej tury przejdą wszyscy kandydaci oprócz jednego z najmniejszym poparciem. Na tym etapie wygra ten, kto zdobędzie najwięcej głosów.

Jeśli dojdzie do sytuacji, że dwóch kandydatów będzie miało taką samą liczbę, to wówczas odbędzie się trzecia tura głosowania. W niej weźmie udział tylko ta dwójka. Nie jest to rozsądne rozwiązanie, ale zbieżne ze statutem FIFA. Oczywiście PZPN nie miał obowiązku, by podporządkować się takim zasadom, ale przed rokiem na zjeździe właśnie taki model wyboru prezesa został przegłosowany. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby do drugiej tury przechodziło dwóch kandydatów z największą ilością głosów - ocenił Masiota.