Zarząd PZPN zapoznał się z okolicznościami tego zdarzenia i stwierdza, iż do opinii publicznej skierowano szereg nieprawdziwych informacji dotyczących organizacji tego meczu oraz obarczono winą za zaistniałą sytuację Polski Związek Piłki Nożnej - czytamy w komunikacie PZPN. Działacze uważają, że decyzja o tym, by nie zamykać dachu to nie ich wina. Ich zdaniem, delegat FIFA nakazał zamknięcie zadaszenia, jednak władze NCS stwierdziły, że przy padającym deszczu to nie jest możliwe.

Reklama

Zgodnie z umową o organizację meczu pomiędzy Polskim Związkiem Piłki Nożnej a Ministerstwem Sportu i Turystyki, przygotowanie płyty boiska Stadionu (w tym drenaż) jest obowiązkiem Narodowego Centrum Sportu – operatora Stadionu Narodowego - przypomina związek i oburza się na "nieuzasadnioną krytykę".

Z oburzeniem przyjmujemy sposób prowadzenia studia telewizyjnego w TVP w czasie przeznaczonym na transmisję meczu, podczas którego podano wiele nieprawdziwych i krzywdzących PZPN informacji Ze zdumieniem stwierdzamy, że niektórzy politycy różnych ugrupowań w swych publicznych wypowiedziach bezprawnie i nieodpowiedzialnie formułowali oceny negatywne wobec Polskiego Związku Piłki Nożnej bez należytych kompetencji i wiedzy co do stanu faktycznego - piszą dalej działacze.

Dlatego też PZPN chce odszkodowania od resortu sportu. W związku z nienależytym wykonaniem umowy najmu stadionu Narodowego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, w tym niewłaściwym przygotowaniem płyty boiska oraz niewykonaniem polecenia komisarza meczowego FIFA dotyczącego zamknięcia dachu Stadionu, Polski Związek Piłki Nożnej poniósł szkodę majątkową oraz wizerunkową i stał się podmiotem nieuzasadnionej krytyki. Dlatego też, Zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął decyzję o wystąpieniu do Ministerstwa Sportu i Turystyki z roszczeniem o naprawienie poniesionych strat i wyrządzonych szkód - pisze w oświadczeniu związek.

Reklama

Co na to resort sportu? Na pismo odpowiemy dopiero, gdy oficjalnie wpłynie do resortu - tłumaczy portalowi dziennik.pl Katarzyna Kochaniak, rzecznik ministerstwa sportu. Tłumaczy, jak wyglądała sytuacja. W poniedziałek zarząd nad stadionem przejął kontrolę delegat FIFA i organizator meczu, czyli PZPN. Decyzja o otwarciu, czy zamknięciu dachu należała więc do nich - wyjaśnia Kochaniak.

Warto dodać, że stadion został odebrany bez żadnych problemów - spełniał wszystkie normy wymagane od aren, na których rozgrywają się mecze kwalifikacyjne mundialu. Ani delegat FIFA, ani organizator nie miał żadnych zastrzeżeń - mówi rzeczniczka. Twierdzi, że to delegat FIFA i PZPN domagały się otwarcia dachu, mimo niekorzystnych prognoz pogody, które miało Narodowe Centrum Sportu.