Pierwsza połowa spotkania nie wróżyła nic dobrego. Wolne tempo, niecelne podania, brak wigoru po obu stronach, jakby na przypomnienie, że stanęły naprzeciwko siebie drugie składy. Lazio bez Miroslawa Klose, Juventus takich podpór drużyny, jak Gigi Buffon i Andrea Pirlo.
Na szczęście w drugiej połowie piłkarzom nie tylko udało się wykrzesać z siebie nieco więcej animuszu, ale niektórzy przeszli samych siebie. Juventus dzięki niedawnemu nabytkowi, jakim jest Federico Peluso, w 18. minucie objął prowadzenie. Ataki ze strony turyńskiego klubu nie ustały i goście mogą dziękować swemu bramkarzowi Federico Marchettiemu, że biało-czarnych goli nie było więcej. W końcu i Lazio zdobyło się na atak. Jedyna akcja na bramkę gospodarzy i bezrobotny do tej pory Marco Storari był bezsilny wobec strzału Stefano Mauriego.
Wynik 1:1 utrzymał się już do końca spotkania, które dla Juventusu było stanowczo nieudane. Za tydzień czeka go rewanż na rzymskim stadionie olimpijskim. Wcześniej, bo już w środę (23.01) , w drugim półfinale Puchary Włoch, zmierzą się na nim Roma i Inter Mediolan.