Prandelli tak tryska radość, że na zakończenie konferencji prasowej na temat środowego towarzyskiego meczu z Holandią, dał temu wyraz nucąc do mikrofonu jeden z włoskich przebojów. Lepiej od Prandellego śpiewała oczywiście te piosenkę jej autorka Marcella Bella, ale o niej już wszyscy zapomnieli, natomiast selekcjoner narodowej kadry jest wciąż w centrum zainteresowania.

Reklama

Tym razem pytania dotyczyły oczekiwań, jakie wiąże z powrotem do kraju Mario Balotellego. Mamy go teraz pod kontrola, nie krył Prandelli, pamiętając, że z piłkarzem było zawsze więcej kłopotów poza boiskiem niż na murawie.



Udany debiut Super Mario w barwach Milanu w niedzielę napawa optymizmem, a fakt, ze gra w tym samym klubie, co drugi obiecujący napastnik azzurri Stephen El Shaarawy, powinien oznaczać, że włoski atak chodzić będzie jak w zegarku. Jeżeli dzięki nim Włosi zdobędą tytuł mistrza świata w Brazylii, Prandelli będzie miał na głowie dwa kogucie grzebienie: po jednym od każdego.