Dziś ma dojść do spotkania szefa PZPN z napastnikiem Borussii Dortmund. Zbigniew Boniek znany jest z twardej postawy w takich sytuacjach i ie można wykluczyć, że obecny prezes PZPN zareaguje podobnie jak w 2002 roku, kiedy to jako wiceprezes zagroził zawodnikom wyrzuceniem z drużyny - wtedy bowiem kadrowiczom nie podobał się podział pieniędzy za reklamę Coca-Coli.

Reklama

Według artykułu 14 ustawy o sporcie zawodnik, który przyjmuje powołanie, bierze na siebie obowiązek udziału w kampaniach reklamowych w stroju reprezentanta Polski. Pełnomocnicy Lewandowskiego twierdzą jednak, że piłkarz musi wyrazić na to zgodę.

Sprawa dotyczy również Jakuba Błaszczykowskiego, który tak samo jak "Lewy" odmówił udziału w kręceniu tej samej reklamy.

>>>Lewandowski może wylecieć z kadry. Poszło o pieniądze

Głos w całej sprawie zabrała też firma "Orange", która wystosowała oświadczenie.

Od ponad dziesięciu lat Orange wspiera polską piłkę jako główny sponsor kadry narodowej. Kibicujemy Biało - Czerwonym, trzymamy kciuki za zwycięstwa w najbliższych meczach z Danią i Czarnogórą. Chcemy poświęcać całą naszą energię na pomoc narodowej drużynie w osiąganiu dobrych wyników.

Z przykrością i zaskoczeniem obserwujemy medialną dyskusję między piłkarzami kadry, ich menadżerami, a PZPN. Podkreślamy, że nie jesteśmy stroną tej dyskusji. Jako sponsor mamy zagwarantowane umową prawa w zamian za wsparcie, jakie dajemy drużynie od lat. Nasza współpraca układa się wzorcowo, zgodnie z zapisami kontraktu oraz zasadami życzliwych relacji.

Reklama

Orange zawsze wywiązywało się ze wszystkich swoich zobowiązań. Oczekujemy wywiązania się naszych partnerów wobec nas. Jest to zgodne z zasadami, na jakich profesjonalny sport funkcjonuje od wielu lat. Jesteśmy przekonani, że rozumie to każdy, kto zna reguły światowego futbolu i marketingu sportowego.

Wierzymy w szybkie i pozytywne zakończenie trwającej dyskusji, tak by wszystkie jej strony mogły z pełną energią powrócić do tego co najważniejsze: wspierania Biało - Czerwonych na drodze do Rio de Janeiro - czytamy w oświadczeniu "Orange".