Był to drugi mecz "Azzurrich" z nowym trenerem Antonio Conte, który miał zaledwie osiem dni na przygotowanie ich do nowej fazy po fatalnym występie na brazylijskim Mundialu.

Najpierw, w ubiegły czwartek, zwycięstwo w meczu towarzyskim z Holandią 2:0. Teraz w Oslo taki sam wynik w pierwszym spotkaniu w ramach eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Ze względu na stawkę, rezultat ten jest dla Włochów znacznie cenniejszy. Zaczynający tym spotkaniem swój osiemnasty sezon w kadrze bramkarz Gigi Buffon nie miał praktycznie nic do roboty. Gospodarze tylko w pierwszym kwadransie drugiej połowy zagrozili gościom, ale skończyło się na strachu. Norwegowie nie stanowili dla nich poważnego zagrożenia i mecz mógł się zakończyć jeszcze wyższą wygraną.

Reklama

>>>Norwegia - Włochy 0:2. Zobacz gole

Potwierdziły się nadzieje, jakie wzbudziło spotkanie z Holendrami: "Azzurri" mają w ataku znakomitą parę Ciro Immobile-Simone Zaza. Ten ostatni kilkakrotnie próbował strzelić trzecią bramkę, nawet kiedy był już wyraźnie kontuzjowany, czym od razu podbił serca kibiców i szybko zajął w nich miejsce Mario Balotellego. Zaza nie był na Mundialu i nie ma żadnych obciążeń, pierwszy gol, po kwadransie pierwszej połowy, przyszedł mu w sposób niemal naturalny. Ale nawet piłkarze, którzy grali w reprezentacji pod wodzą Cesare Prandellego, w Oslo byli nie do poznania. Jak choćby obrońca Leonardo Bonucci, niewątpliwie najlepszy w zespole gości. Zdobył on drugą bramkę po 15 minutach gry w drugiej połowie i przez cały mecz dwoił się i troił.

W eliminacjach do mistrzostw Europy Włosi nie przegrywają od 2006 roku i maja zamiar się tego trzymać. Jeśli będą grać dalej tak, jak we wtorek, na pewno im się to uda.