Rzeczniczka prasowa operatora stadionu potwierdziła w rozmowie z TVN24, że akredytowany przez PZPN samochód miał karton z podwójnym dnem, w którym schowane były 54 race. Sprawa została zgłoszona na policję.
Informacjom tym zaprzecza rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. - Każdy samochód akredytowany przez PZPN był dokładnie sprawdzany, ale słabość czynnika ludzkiego występuje wszędzie – mówi powiedział Kwiatkowski.
Mimo to kibice Lecha i tak odpalili wiele rac na stadionie. Operator obiektu wycenił straty nawet na 100 tysięcy złotych.