Na zdjęciach z madryckiej zadymy swojego byłego kompana rozpoznał Jarosław "Masa" Sokołowski. Skruszony gangster, który został świadkiem koronnym na łamach "Super Expressu" opowiada, jak bandyci trzęsą Legią.
Zakrwawiony facet zatrzymany podczas zadym z madrycką policją przed meczem Legii to "Czerwus", Tomasz Cz. W latach 90. służył nam za mięso armatnie. Kiedy było trzeba wymusić haracze, kogoś pobić czy urwać mu ucho, to wysyłało się takich ludzi. "Czerwus" i jego kumpel "Pałka", który kiedyś był jednym z "kapitanów" "Rympałka", trzęsą teraz Legią. Pół biedy, że kibolami, ale wygląda na to, że oni teraz trzęsą nawet ludźmi z kierownictwa klubu, zastraszając ich. I nie dziwię się, że jeden z nich oświadczył, że "boi się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny" - mówi w rozmowie z "SE" Sokołowski.
To jeden ze współwłaścicieli Legii, Dariusz Mioduski w specjalnym oświadczeniu wyznał, że boi się o bezpieczeństwo swoich najbliższych. "Masę" zupełnie to nie dziwi. Moim zdaniem ma rację, że się boi, bo to przecież dzikusy! Niektórzy z nich to są gorsze mendy, niż my byliśmy przed laty! Przecież tacy ludzie mogą uznać, że może warto rodzinę Mioduskiego postraszyć. Ma udawać, że nie czuje takiego zagrożenia?, Może czuć się zagrożony, bo ci bandyci uważają Leśnodorskiego (inny ze współwłaścicieli klubu) za "swojego", za kolegę, nawet jeżeli ich kolegą nie jest. Wystarczy, że taki idiota jeden z drugim może uznać, że warto Mioduskiego i jego rodzinę przycisnąć. To będzie dla nich honor, bo będą grypsować, będą się z tym obnosić, że siedzieli "za Legię", że zrobili to dla klubu! Przecież "Czerwus" chwalił się Hiszpanom, że w Polsce miał 17-letni wyrok, to nie przestraszyło go kilka dni w hiszpańskim więzieniu. Nie można się bratać z bandytami, zapraszać ich w różne miejsca, tolerować - podkreśla były gangster.
"Masa" na łamach "Super Expressu" twierdzi, że "Czerwus" na Łazienkowskiej czuje się jak u siebie w domu. Chodził po klubie i stadionie, był w miejscach, w których nie powinien się pojawić. Facet z 17-letnim wyrokiem w tym samym samolocie co prezesi, trenerzy i piłkarze lecący i wracający z wyjazdowego meczu w europejskich pucharach!? Przecież to jest jakiś cyrk! - grzmi Sokołowski.
Według "Masy" kibole stanowią poważne zagrożenie. Powoli przejmują miasto, bo ta gangrena rozlała się ze stadionów dalej. Mają swoich dilerów, swoich ludzi. Rośnie regularna nowa mafia w tej próżni, która pojawiła się kilka lat temu. Kiedy rozmawiam z policjantami z wywiadu kryminalnego to przyznają, że jest coraz ciężej. W grupach przestępczych na 10 ludzi pięciu kapowało. Kibole są bardziej hermetyczni. Kapuje np. pięciu, ale na 100! To banda, którą trzeba rozgonić - uważa skruszony gangster.