Inwestycje Kataru w mundial przekraczają 150 mld dolarów - informuje AP. Międzynarodowa federacja (FIFA) utrzymuje, że jest w stałym kontakcie z katarskim rządem. "Jedna rzecz jest pewna, światowa społeczność piłkarska powinna zgodzić się co do tego, że tak duże turnieje nie mogą odbywać się w krajach, które aktywnie wspierają terror" - powiedział przewodniczący niemieckiej federacji i członek władz FIFA Reinhard Grindel.

Reklama

Problemy dla FIFA odnośnie katarskiego mundialu rozpoczęły się we wtorek, gdy katarski sportowy nadawca telewizyjny beIN Sports został zablokowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Z tego powodu mecze pod patronatem federacji rozgrywane na Bliskim Wschodzie, krajach północnej Afryki oraz trwające właśnie w Korei Płd. mistrzostwa świata drużyn do lat 20 nie byłyby dostępne dla widzów w ZEA.

FIFA jest także związana umową partnerską z narodowymi liniami lotniczymi Kataru Qatar Airways, które w maju br. zostały sponsorem mundialu. Ze względu na ostatnie wydarzenia linie zostały zmuszone do omijania saudyjskiej i egipskiej przestrzeni powietrznej, co generuje dodatkowe koszty. Eskalacja konfliktu w Zatoce Perskiej zmusiła FIFA do przemyślenia układu sił w regionie - twierdzi agencja AP.

Katar wciąż znajduje się w procesie tworzenia specjalnego miasta-wioski mundialowej, która pomieściłaby 32 drużyny biorące udział w turnieju. Dotychczas ukończono budowę zaledwie jednego stadionu z kilku zaplanowanych. Na zablokowanej granicy z Arabią Saudyjską ustawiają się setki ciężarówek z zapasami żywności oraz materiałami budowlanymi, których nie można obecnie wwozić do Kataru. Gospodarka kraju jest także zależna od zagranicznych pracowników. Filipiny, jedno z głównych państw, którego obywatele wyjeżdżają zarobkowo do Kataru, zabroniło tam dalszych wyjazdów. Manila utrzymuje, że na razie nie ma planów repatriacji 200 tys. Filipińczyków pracujących w Dausze.

W poniedziałek Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne i konsularne z Katarem w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. W ślad za Rijadem stosunki z Katarem zerwały Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn, również oskarżając to państwo o wspieranie terroryzmu, w tym Al-Kaidy i Bractwa Muzułmańskiego. Później na taki krok zdecydowały się Jemen, Libia i Malediwy. Minister spraw zagranicznych Kataru szejk Muhammad ibn Abd ar-Rahman as-Sani oświadczył w czwartek, że spór między Katarem a niektórymi państwami arabskimi zagraża stabilności całego regionu i że preferowanym przez Dauhę rozwiązaniem sporu jest dyplomacja. Katar wyklucza militarne rozwiązanie problemu - podkreślił szef katarskiej dyplomacji. Jednocześnie zaznaczył, że jego kraj nie zamierza zmieniać swej polityki zagranicznej w celu rozwiązania sporu z państwami Zatoki Perskiej i nie pójdzie na kompromis.

Reklama

Grindel zachowuje optymizm mówiąc, że do rozpoczęcia mundialu pozostało jeszcze pięć lat, a wcześniej, w 2019 r. Katar będzie miał okazję sprawdzić się jako gospodarz międzynarodowej imprezy podczas mistrzostw świata w lekkiej atletyce.

Wybór arabskiego kraju, jednego z najbogatszych na świecie, od początku wywoływał kontrowersje. Obserwatorzy podkreślali, że katarscy szejkowie mogli kupić sobie organizację mundialu. Krytykowano pomysł rozgrywania mistrzostw latem w kraju, w którym temperatury przekraczają wówczas 40 stopni Celsjusza. Kontrowersje wzbudzały także warunki, w jakich budowane są katarskie stadiony. Organizacje broniące praw człowieka wielokrotnie alarmowały, że władze wykorzystują robotników. Brytyjski dziennik „The Guardian” szacował w 2013 r., że do mundialu na budowach stadionów może zginąć nawet 4 tys. osób. Przez trzy lata od przyznania Katarowi organizacji turnieju na tamtejszych budowach miało ponieść śmierć ponad tysiąc robotników.