W ostatnim meczu towarzyskim przed wyjazdem na mundial Polacy pokonali na PGE Narodowym w Warszawie Litwę 4:0. W pierwszej połowie dwa razy do siatki trafił Lewandowski. To jego bramki nr 54. i 55. w 95. występie w kadrze narodowej.

Reklama

Lubię duże liczby, podobają mi się i chcę dalej strzelać, iść do przodu, a nie zatrzymywać się. Niezależnie, czy to spotkanie towarzyskie, czy o punkty, czuję głód i mam chęć na zdobywanie goli – powiedział napastnik Bayernu Monachium.

Po przerwie Lewandowski już nie wyszedł na boisko, a w ataku zastąpił go Łukasz Teodorczyk, który wspierany był głównie przez Dawida Kownackiego i Arkadiusza Milika.

Kilka razy fajnie poklepali, stwarzali sytuacje. Na pewno w jakimś stopniu po takim meczu wzrasta pewność siebie. Choć oczywiście stres, adrenalina będą zupełnie inne na mundialu. Chcielibyśmy tę pewność siebie zachować, po prostu nie bać się – dodał.

Lewandowski nie ukrywał, że wynik wtorkowego meczu w Warszawie był sprawą drugorzędną.

Litwa nie przeciwstawiła się nam za bardzo, jeśli chodzi o aspekt piłkarski i fizyczny. Czasem trudniej było strzelić gola na treningu. Ale na pewno ten mecz się przydał, na przykład jeśli chodzi o poruszanie bez piłki, czasem też brakowało nam lekkości w grze – stwierdził.

Zapytany o kontuzjowanego Kamila Glika, który ma jednak wrócić do reprezentacji, odparł: To dla nas bardzo dobra wiadomość, ale teraz kwestia, kiedy będzie w 100 procentach gotowy do gry. Ważne, aby mógł wrócić do treningów.

W środę rano biało-czerwoni udają się do swej bazy w Soczi, a 19 czerwca zagrają pierwszy mecz mistrzostw świata z Senegalem.

Senegal to fizyczna drużyna, która lubi grać z kontry, lubi zbierać długie piłki. Ważne, aby stres i adrenalina, o których wspomniałem, nie plątały nam nóg, tylko działało to w drugą, pozytywną stronę – powiedział Lewandowski.