W czwartek Polacy także w Chorzowie ulegli Portugalii 2:3.
Te dwie porażki pokazały, ile pracy przed nami. Zaczęliśmy w tym samym systemie, co mecz z Portugalią. Mieliśmy jednak dużo prostych strat piłki. W drugiej połowie zmieniliśmy system, wypracowaliśmy sytuacje – analizował selekcjoner.
Podkreślił, że zmiana systemu na grę bez klasycznych skrzydłowych jest trudne i czasochłonne.
Nie wykluczam, że to kiedyś będzie dobrze funkcjonować, ale w pierwszych 45 minutach Włosi dochodzili do sytuacji i Wojciech Szczęsny uratował nas od straty bramek. Potem, grając ze skrzydłowymi, byliśmy groźniejsi – przyznał.
Dodał, że liczył na bardziej agresywną grę w odbiorze piłki przez trzech środkowych pomocników.
To nam nie wychodziło. Te mecze zweryfikowały nasze przemyślenia i wizje. Oczywiście boli porażka po golu straconym w doliczonym czasie. Choć Włosi zasłużyli na zwycięstwo, są takie mecze, w których drużyna gra słabo - jak dzisiaj – ale może się pokusić o korzystny wynik – ocenił.
Zaznaczył, że jego podopieczni wyszli na boisko, by walczyć o zwycięstwo.
Celem podstawowym są eliminacje mistrzostw Europy, ale chcieliśmy za wszelką cenę zostać w Dywizji A. Nasza gra nie była taka, jak oczekiwaliśmy. Jesteśmy oczywiście rozczarowani, że spadamy jako pierwsi do Dywizji B. Pierwsze spotkanie w Bolonii było najlepsze, pozostałe słabsze. Dla drużyny, dla nas wszystkich to jest trudny moment. Jest dużo zasłużonej krytyki, ale wolę, aby to przyszło teraz, bo będziemy silniejsi na przyszłość. Jako piłkarz też przeżyłem takie momenty, kryzysy i negatywne komentarze – podsumował Brzęczek.