Korzystne dla Polaków losowania zaczęły się od eliminacji mistrzostw świata 2002, przypadających na przełom XX i XXI wieku. Kadra prowadzona wówczas przez Jerzego Engela trafiła na Norwegię, Ukrainę, Walię, Białoruś i Armenię.

Reklama

Wprawdzie w kilku z tych drużyn występowali wtedy znakomici piłkarze, m.in. Ukrainiec Andrij Szewczenko, Walijczyk Ryan Giggs czy Norweg Ole Gunnar Solskjaer, ale ich reprezentacje nie były uważane za potęgi. Nawet Norwegia, której czasy świetności powoli mijały.

Uśmiech fortuny to jedno, a własna siła - drugie. Engel zbudował ciekawy zespół, który bez kłopotów wygrał rywalizację w tej grupie i z nadziejami czekał na mundial w Azji.

Tam los też wydawał się łaskawy. Grupa ze współgospodarzem Koreą Południową, USA i Portugalią nie była teoretycznie najmocniejsza, jednak rzeczywistość okazała się inna.

Po nieudanym mundialu 2002 kadrę przejął Zbigniew Boniek. W kwalifikacjach Euro 2004 co najmniej drugie miejsce (oznaczające baraż) powinno być w zasięgu Polaków, skoro za przeciwników - oprócz zawsze niewygodnej Szwecji - mieli Łotwę, Węgry i San Marino.

Biało-czerwoni nie wykorzystali jednak szansy, m.in. przegrali w Warszawie z Łotyszami 0:1. Ponad miesiąc później Bońka zastąpił Paweł Janas, a jego podopieczni ostatecznie zajęli trzecie miejsce. Drugie przypadło Łotwie, która w barażach okazała się lepsza od Turcji i pojechała na mistrzostwa Europy do Portugalii.

Los wciąż jednak sprzyjał Polakom. W eliminacjach MŚ 2006 - w grupie z Anglią, Austrią, Irlandią Północną, Walią i Azerbejdżanem - zajęli drugie miejsce i dzięki dobremu bilansowi punktów awansowali bezpośrednio na mundial w Niemczech.

Reklama

Tam grupa wydawała się niezbyt trudna, z wyjątkiem reprezentacji gospodarzy. Drużyna Janasa przegrała jednak z Ekwadorem 0:2 (następnie z Niemcami 0:1) i w meczu z Kostaryką zagrała tylko o honor (2:1).

W kwalifikacjach Euro 2008 kadrę prowadził już Holender Leo Beenhakker. Znany szkoleniowiec, mimo początkowych niepowodzeń, poradził sobie w licznej grupie z Portugalią, Serbią, Finlandią, Belgią, Kazachstanem, Armenią i Azerbejdżanem (awans uzyskiwały dwie najlepsze drużyny).

Teraz taka stawka byłaby uznana za silną. Wówczas jednak np. Belgia nie była jeszcze tak mocną drużyną, jaką stała się kilka lat później. Świetne czasy "Czerwonych Diabłów" dopiero miały nadejść...

Na Euro 2008 Polska trafiła na Niemcy, Chorwację i najniżej notowaną z uczestników turnieju Austrię (zagrała jako współgospodarz). Biało-czerwoni nie wygrali żadnego meczu, odpadli po fazie grupowej.

Bardzo korzystne wydawało się losowanie eliminacji mistrzostw świata 2010. Czechy, Słowacja, Słowenia, Irlandia Północna i San Marino - grupa bez żadnej europejskiej potęgi, ale Polska zajęła w niej przedostatnie miejsce. Wyprzedziła jedynie San Marino. Beenhakker nie doczekał końca eliminacji, w dwóch ostatnich meczach kadrę prowadził tymczasowo Stefan Majewski.

Z kwalifikacji Euro 2012 Polska jako współgospodarz była zwolniona, a w turnieju finałowym trafiła do "grupy marzeń".

Podopieczni trenera Franciszka Smudy mierzyli się kolejno z Grecją, Rosją i Czechami, ale nie wygrali żadnego meczu i zajęli ostatnie miejsce. O tym, że grupa nie była mocna, świadczyły wyniki zespołów, które z niej wyszły. Czesi i Grecy odpadli w następnej rundzie.

Po nieudanym występie Smudę zastąpił Waldemar Fornalik, który prowadził kadrę w eliminacjach mistrzostw świata 2014. Za rywali miał Anglię, Ukrainę, Czarnogórę, Mołdawię i San Marino. Efekt? Czwarte miejsce, z zaledwie trzema zwycięstwami, z czego dwoma z San Marino.

Kwalifikacje Euro 2016, już pod wodzą Adama Nawałki, były szczególne, ponieważ turniej finałowy rozszerzono do 24 ekip. Z każdej grupy eliminacyjnej wchodziło co najmniej dwa zespoły, a mógł nawet trzeci (bezpośrednio lub po barażach).

Polska była losowana z trzeciego koszyka. Z pierwszego trafiła na Niemców, jednak kluczowy, biorąc pod uwagę nowe zasady awansu, był koszyk drugi. Tutaj los okazał się łaskawy dla biało-czerwonych. Mogli trafić np. na Chorwacją, Belgię, Szwajcarię czy Danię, tymczasem dostali... Irlandię. Rywalami piłkarzy Nawałki były również Szkocja, Gruzja i debiutujący na międzynarodowej arenie Gibraltar.

"Wspaniałe losowanie dla naszych fanów. Gdyby dostali komplet biletów na mecze w Niemczech, Szkocji i Irlandii, bez problemów zapełniliby tamtejsze stadiony. Można powiedzieć, że trzy wyjazdowe spotkania w tej grupie zagramy trochę jak u siebie" - mówił wówczas PAP były prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Kibice mieli powody do radości, ale piłkarze również. Skorzystali z niezłego losowania, zajęli w dobrym stylu drugie miejsce i awansowali na turniej finałowy we Francji.

Tam również grupa nie wydawała się najsilniejsza. Wprawdzie Niemcy to potęga, ale Irlandia Północna i przeżywająca problemy Ukraina wydawały się do przejścia. I rzeczywiście - kadra Nawałka zajęła drugie miejsce. W 1/8 finału pokonała w rzutach karnych Szwajcarię, a w ćwierćfinale przegrała w taki sam sposób z Portugalią.

W eliminacjach MŚ 2018 los znów oszczędził biało-czerwonych, losowanych z trzeciego koszyka. Z pierwszego trafili na Rumunię, którą zresztą pokonali 3:0 i 3:1. Pozostałymi przeciwnikami w grupie były Dania, Czarnogóra, Armenia i Kazachstan.

Piłkarze Nawałki, mimo wyjazdowej porażki z Danią 0:4, awansowali na mundial z pierwszego miejsca.

W Rosji byli już losowani z najsilniejszego koszyka. Grupa z Kolumbią, Japonią i Senegalem też nie wydawała się szczególnie mocna. Biało-czerwoni uchodzili - razem z Kolumbią - za faworytów, ale w przeciwieństwie do reprezentacji z Ameryki Południowej nie sprostali tej roli. Zajęli ostatnie miejsce, kilka dni później z kadrą rozstał się Nawałka.

Mijający rok był nieudany dla reprezentacji. Pełniący od lipca funkcję selekcjonera Jerzy Brzęczek nie wygrał żadnego z sześciu meczów. Drużyna spadła z najwyższej dywizji Ligi Narodów, ale wobec m.in. słabych wyników Niemców znalazła się w pierwszym koszyku przed niedzielnym losowaniem eliminacji Euro 2020 w Dublinie.

Podział drużyn na koszyki wygląda ciekawie i wiele zależy od losu. Z pierwszego można trafić do teoretycznie wymarzonej grupy (choćby z Islandią, Izraelem, Estonią, Gibraltarem i San Marino) albo naprawdę silnej - np. z Niemcami, Serbią, Grecją, Białorusią i Łotwą.

Istnieje spora szansa uniknięcia mocnych rywali, ale w razie uśmiechu fortuny trzeba jeszcze umieć to wykorzystać. A z tym, jak pokazuje historia ostatnich kilkunastu lat, bywało różnie.