Szef rządu podziękował Łukaszowi Piszczkowi za lata występów i wręczył mu polską flagę.
"Piszczu", jeszcze raz dziękujemy za 66 meczów w Reprezentacji Łączy nas piłka , za te wszystkie lata z Orzełkiem na piersi oraz miliony uśmiechów, które wywoływałeś na twarzach polskich kibiców swoją fantastyczną grą! - napisał premier na Facebooku.
Pierwotnie 34-letni obrońca Borussii Dortmund miał grać do 30. minuty, ale selekcjoner Jerzy Brzęczek zmienił plan prawdopodobnie w związku z kontuzją Kamila Glika, który musiał opuścić boisko już w siódmej minucie z powodu urazu nosa.
Piszczka na PGE Narodowym pożegnało 50 tysięcy kibiców, którzy zgotowali mu owację na stojąco. Gdy schodził, piłkarze obu drużyn ustawili szpaler, do którego dołączyli także rezerwowi polskiej drużyny, a tuż za linią serdecznie wyściskał się z trenerem Brzęczkiem.
Natomiast przed pierwszym gwizdkiem sędziego odebrał pamiątkową paterę oraz koszulkę z numerem 66 z rąk prezesa PZPN Zbigniewa Bońka.
Urodzony w Czechowicach-Dziedzicach Piszczek w kadrze zadebiutował w lutym 2007 roku w towarzyskim spotkaniu z Estonią (4:0) w hiszpańskim Jerez. Półtora roku później ówczesny selekcjoner Leo Beenhakker ściągnął go z wakacji, by w kadrze na mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii zastąpił kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. Zagrał już na inaugurację z Niemcami (0:2).
Później były nieudane występy w Euro 2012 na polskich boiskach, zakończone sukcesem kwalifikacje do ME 2016 i ćwierćfinał turnieju we Francji, awans na mundial w Rosji, który jednak znowu zakończył na fazie grupowej. Po nim Piszczek zdecydował, że jego reprezentacyjna przygoda dobiegła końca. Zamierza jednak dalej grać w klubie.