Na razie jednak "Żuraw" jedynie biegał. Pewnie jeszcze doskwiera mu kontuzja mięśnia czworogłowego. Normalne ćwiczenia wykonywał już za to Łukasz Piszczek, skarżący się ostatnio na kontuzję stawu skokowego.

Co działo się na treningu, właściwie nie wiadomo - Leo Beenhakker wpuścił dziennikarzy jedynie na 15 minut. W tym czasie kadrowicze grali w "dziadka", a celnymi wślizgami popisywał się Michał Żewłakow.

Reklama

Gorzej było z celnością podań. Kiedy wyjątkowo niecelnie zagrał Wojciech Łobodziński, asystent Beenhakkera Bogusław Kaczmarek aż krzyknął: "Łobo, wykończysz mnie!".