Wielkim faworytem 157 Gran Derbów Hiszpanii była właśnie Barca. Mecz zaczął się od fantastycznych ataków Katalończyków, a Real przez pierwsze 20 minut w zasadzie nie istniał. Goście mieli problem z wyjściem z własnej połowy!

Na bramkę strzeżoną przez Ikera Casillasa sunął atak za atakiem, a Real polował głównie na... nogi Leo Messiego, który raz za razem był nieczysto zatrzymywany.

Po dwudziestominutowej szarży Barcy, do głosu doszedł w końcu Real. Strzelał Wesley Sneijder, a chwilę potem znakomitą okazję sam na sam zmarnował Royston Drenthe. Do przerwy goli więc nie było.







Reklama

p



W drugiej połowie gospodarze znów przycisnęli, ale znakomicie radził sobie Casillas. Wydawało się jednak, że gol to kwestia minut. Ale trzeba było poczekać... W 68. minucie powinno być 1:0 dla gospodarzy - po faulu Michela na Sergim Busquetsie sędzia odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł Eto'o i... strzelił w to miejsce, w którym akurat stał Casillas. Jęk zawodu przetoczył się po trybunach.

Wydawało się, że bramka Casillasa nie zostanie tego dnia odczarowana. Ale Barca grała do końca! I wreszcie, w 83. minucie, kibice doczekali się gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zagraniu głową Puyola Eto'o wbił piłkę do bramki z trzech metrów. Real rzucił się do odrabiania strat, a Barca go dobiła. W doliczonym czasie gry gola zdobył Messi i 157. Gran Derbi zakończyły się zasłużonym zwycięstwem "Dumy Katalonii".

FC Barcelona - Real Madryt 2:0 (0:0)
Bramki: Samuel Eto'o (83), Leo Messi (90)