Według Koźmińskiego na rezultat w Brukseli złożyły się trzy elementy. Po pierwsze piłkarze są w okresie półwakacyjnym i mają problemy z przygotowaniem fizycznym oraz odpowiednim nastawieniem. Po drugie - skala eksperymentów personalnych zaproponowana przez trenera i to w starciu z tak mocnym rywalem była zbyt duża, a po trzecie - została dobrana zła taktyka.
To, co działo się w drugiej połowie, było samobójstwem taktycznym. W środku pola nie było nikogo, więc Belgowie "jechali" z nami jak chcieli. Grzegorz Krychowiak nie grał dobrze, ale gdy w przerwie został zmieniony, to w naszej drugiej linii zrobiła się dziura, jakby ktoś tam rzucił bombę nuklearną. Dwóch naszych stoperów, o których każdy wie, że nie są "demonami szybkości", zostało zostawionych na pastwę losu. Damian Szymański okazał się totalnym nieporozumieniem. Także Szymon Żurkowski. On w Serie A gra inną piłkę. To wybiegany zawodnik, który nie trzyma się jednej pozycji. Miałem wrażenie, że albo nie zrozumiał, co trener mu kazał robić na boisku, albo trener nic mu nie powiedział. Jego nigdy nie było tam, gdzie miał być, czyli przed obrońcami - analizował
Jak dodał, Belgia to dobra, nawet bardzo dobra drużyna, ale wskutek postawy biało-czerwonych mogła robić na boisku, co chciała, zwłaszcza w drugiej połowie.
Patrząc na statystyki, był to mecz drużyn, które dzieli różnica dwóch, trzech klas – ocenił.
Były wiceprezes PZPN zwrócił uwagę, że przed meczem z Belgią zabrakło maksymalnej koncentracji. Przed wylotem do Brukseli zawodnicy dostali trochę wolnego.
Nie mam o to aż tak wielkich pretensji, bo ciężko wymagać w tym okresie skoszarowania zawodników na 15 czy 16 dni. Ten czerwcowy termin dla naszej reprezentacji jest zazwyczaj trudny. Nie potrafimy się odnaleźć w takich luźniejszych nieco warunkach. Nie dorośliśmy do tego mentalnie. Rozumiem, że zawodnicy mogą być słabiej przygotowani fizycznie, że mogą ich nawet łapać skurcze, ale ja nie widziałem na boisku takiego sportowego wkurzenia się, złości, żeby ktoś nawet kogoś +przeorał+ czy porozpychał się. Nic takiego nie było. Nie przypominam sobie tak fatalnego meczu w wielu sportowych aspektach – podkreślił.
Nie ukrywał, że obawia się o wynik dwóch najbliższych spotkań - w sobotę z Holandią w Rotterdamie i rewanżu z Belgią we wtorek w Warszawie.
"Będziemy teraz ostrożniejsi, myślę też, że Michniewicz nie zrezygnuje w tych spotkaniach ze sztandarowych postaci. Rozumiem, że trener powołał aż tylu piłkarzy, ale my oceniamy ich przydatność do reprezentacji. Odsiew musi być duży. Selekcjoner jest w trudnej sytuacji, te cztery mecze w trzy tygodnie to zabójstwo w tym okresie, ale tak mają wszyscy. Nie ma za bardzo podstaw, aby patrzeć optymistycznie na najbliższą przyszłość. Inaczej będzie we wrześniu - wyraził nadzieję Koźmiński.
Autor: Grzegorz Wojtowicz