"Większość czasu spędzimy jednak w Polsce, może zrobimy jeszcze jakiś wypad na Mazury" - powiedział słowacki piłkarz, który najchętniej czas spędza we własnym ogrodzie. "Lubię pokopać grządki. Jestem spokojny z natury, całe dzieciństwo spędziłem na wsi. W tym roku tylko raz mnie poniosło, w ostatnim meczu ligowym z PGE GKS Bełchatów" - przyznał.

Reklama

Rok 2008 ocenia bardzo dobrze, zarówno pod względem sportowym, jak i osobistym. "Mam za sobą najlepszy rok w karierze. 17 stycznia otrzymałem po raz pierwszy powołanie do reprezentacji Słowacji, ale odniosłem też pierwszą w życiu kontuzję. Wywalczyłem miano pierwszego bramkarza w Legii i rozegrałem w jej barwach wszystkie mecze. Bardzo się z tego cieszę i teraz łatwo nie oddam miejsca" - zaznaczył.

Mucha przyznał, że myśli o tym, by opuścić wicemistrza Polski. "Oczywiście chciałbym spróbować czegoś nowego, sprawdzić się na Zachodzie, w lepszej lidze. Zobaczymy, jak się życie potoczy, ale Legia to uznana marka i stąd łatwiej wyjechać. Z reguły po dwóch latach bramkarze opuszczają Łazienkowską. Kto wie, czy nie podtrzymam tej tradycji..." - zastanawiał się.

Jego zdaniem, gdyby piłkarska drużyna składała się tylko z bramkarzy to Polska byłaby mistrzem świata. "Nie wiem, czy jakikolwiek inny kraj ma tylu uznanych zawodników na tej pozycji" - podkreślił Mucha.