"Tyle razy byłem już blisko opuszczenia Doniecka, że nie chcę komentować tych doniesień" - mówi Lewandowski, który wraz z żoną i dziećmi wypoczywa obecnie na hiszpańskiej Majorce.

Reprezentant Polski na razie nie chce komentować ewentualnego transferu do Wigan. "3,5 miliona funtów? To tyle miałbym tam zarabiać" - obraca wszystko w żart. "Nie chcę nawet oceniać swoich szans na grę w Wigan. Jeśli dojdzie do konkretnych rozmów, wtedy mogę się zastanawiać, przejrzeć skład i zobaczyć czy tam pasuję" - mówi DZIENNIKOWI Lewandowski.

Reklama

Jest jednak bardzo prawdopodobne, że Polak już tej zimy zmieni klub. "Dostałem sygnał od dyrektora sportowego klubu, który poinformował, że wpłynęło kilka ofert z zapytaniem o mój transfer. Niech na razie Szachtar negocjuje i ustali ile pieniędzy chce za moją kartę zawodniczą" - mówi reprezentant Polski, który dopiero 2 stycznia wróci z urlopu. Do tego czasu jego ukraiński numer telefonu jak sam piłkarz zapewnia - będzie wyłączony.

Zamieszanie wokół zmiany barw klubowych przez pomocnika reprezentacji Polski to żadna nowość. Już od kilku miesięcy pojawiają się informacje o odejściu Lewandowskiego z Doniecka. Za każdym razem okazywało się jednak, że Polak jest po prostu za drogi. Właśnie z tego powodu zainteresowanie jego pozyskaniem kluby z 1. Bundesligi nie podejmowały nawet rozmów. Zresztą w przypadku Celtiku Glasgow, Evertonu czy Derby County negocjacje kończyły się na podobnym etapie. "I właśnie z tego powodu czekam na decyzję działaczy z Donbasu" – podsumowuje piłkarz.

Reklama

Sekretarz generalny Szachtara Aleksandr Czerkasow zapytany o to, kto i kiedy odejdzie z klubu powiedział: "Czekamy aż piłkarze wrócą z urlopów. Później będziemy zastanawiać się co zrobić z tymi, którzy znajdują się na naszej liście zawodników, których możemy sprzedać" - zaznaczył. Wcześniejsza wypowiedź "Lewego" świadczy o tym, że jest on wśród graczy, którym Szachtar nie będzie robił większych problemów w razie ewentualnego transferu. A skoro tak się dzieje, to transfer Lewandowskiego może okazać się jednym z najwyższych w historii polskiej piłki. "Nawet nie sprawdzałem, pewnie jakby transfer doszedł do skutku, w statystykach najdroższych polskich piłkarzy ostro poszedłbym w górę" - śmieje się Lewandowski. "Trochę mnie to bawi, bo w Szachtarze 3,5 miliona funtów za transfer to taka średnio imponująca kwota. Za takiego Neriego Castillo klub zapłacił 28 milionów dolarów" - tłumaczy zawodnik.

Nie jest pewne czy Lewandowski trafi do Wigan, niemal pewne jest natomiast, że odejdzie z Szachtara. Choć jeszcze 1,5 roku temu wydawało się, że to właśnie na Ukrainie zakończy karierę. "Podpisałem złoty kontrakt w złotym wieku" - mówił wtedy "Lewy". Wszystko układało się idealnie: regularne występy w Lidze Mistrzów, kluczowa pozycja w reprezentacji no i nowy 3,5 letni kontrakt. Bajka nie trwała jednak długo.

Przed obecnym sezonem Lewandowski złapał kontuzję, później musiał nadrabiać zaległości treningowe. Stracił miejsce w składzie, coraz częściej mecze Szachtara oglądał z ławki rezerwowych. To nie wszystko. W czerwcu odchodzi trener Mircea Lucescu pracujący w klubie od ponad 4 lat. To właśnie za kadencji rumuńskiego szkoleniowca Lewandowski z piłkarza przeciętnego przeobraził się w człowieka niemal nie do zastąpienia w reprezentacji. Lucescu ma zastąpić Walerij Gazzajew, który niedawno zrezygnował z funkcji szkoleniowca CSKA Moskwa.

"Wiecie więcej ode mnie" - śmieje się Lewandowski. "Ale rzeczywiście w klubie z Doniecka trochę się zmienia. Nie znaczy to jednak, że przez to chcę odejść. Jestem już w takim wieku, że nie mogę siedzieć na ławce. To ostatnia szansa na prawdziwy strzał, na to aby jeszcze w karierze coś osiągnąć" - tłumaczy reprezentant Polski. "Jeśli zmieniałbym klub to właśnie z tego powodu" - podkreśla.