Surkisa odwiedziła rosyjska telewizja NTW. Dziennikarzy interesowały głównie wszystkie sprawy związane z przygotowaniami naszych sąsiadów do Euro 2012.

Reklama

"Byłem optymistą w momencie, kiedy w kwietniu 2007 r. w Cardiff przyznano nam prawo organizacji Euro 2012, jestem nim także teraz" - powiedział Surkis. "Żaden finansowy kryzys, żadne insynuacje i zbożne życzenia innych krajów, które chcą nas pozbawić tego turnieju, nie staną nam na przeszkodzie" - stwierdził Surkis.

>>>"Jeśli stracimy Euro, urwijcie mu uszy"

Prezydent ukraińskiej federacji piłkarskiej opowiedział w jaki sposób światowy kryzys ekonomiczny wpływa na stan przygotowań do Euro. "Kryzys, który mamy obecnie na Ukrainie i w Rosji nie przeszkodzi nam w pracach. Są problemy z finansowaniem robót z budżetu państwa. Na szczęście 2008 r. już się kończy, a w 2009 r. będziemy wiedzieć, jakie środki państwo przeznaczy na finansowanie przygotowań. Straszą nas, że końca kryzysu nie widać, a przed nami jeszcze wielka przepaść. Nie chcę jednak wierzyć w takie przepowiednie, bo wtedy mój optymizm mógłby szybko zgasnąć. Dlatego zostanę przy tym, że bez względu na kryzys mistrzostwa Europy odbędą się zgodnie z planem we wschodniej Europie" zapewnił Surkis.

Najważniejszymi pracami, które czekają jeszcze Ukrainę, są zdaniem Surkisa roboty przy stadionie w Kijowie - pisze DZIENNIK.

"Mogę was zapewnić, że stadion w naszej stolicy będzie gotowy jeszcze przed końcem 2010 r. To data zakończenia prac przy modernizacji. Potem będziemy jeszcze potrzebować pięć-sześć miesięcy, żeby stadion został przygotowany do eksploatacji. Mam podstawy, żeby być pewnym, że te plany zostaną zrealizowane na czas. Na Stadionie Olimpijskim zdemontowano już wszystkie trybuny na dole obiektu, nie ma już masztów oświetleniowych i trybuny prasowej oraz tablicy świetlnej. Prace idą pełną parą zgodnie z grafikiem. W ogóle nie byłoby problemów z obiektem w Kijowie, gdybyśmy nie stracili 10 miesięcy przez tajwańską kompanię <Archazja>. Zwycięzcy przetargu na przebudowę stadionu nigdy wcześniej nie robili nic podobnego. Przez to przez wiele miesięcy roboty stały. Nowy niemiecki wykonawca <GMP> wybudował dziesiątki stadionów. Oni wiedzą doskonale co trzeba robić i wierzę, że jeszcze nadrobimy stracony czas. UEFA widzi postęp prac i dlatego jestem spokojny o jej reakcje" - powiedział Surkis, który uważa, że jego krajowi pomogło to, że UEFA już od września 2007 r. monitorowała wszystkie prace przygotowawcze w Polsce i na Ukrainie. Wcześniej piłkarska centrala zajmowała się tym dopiero po zakończeniu mistrzostw Europy - cztery lata przed imprezą.

>>>Ukraina na pewno da radę

Reklama

"Gdyby nie te dodatekowe 1,5 roku kontrolowania naszych prac, to pewnie nie musiałbym teraz mówić na ten temat, bo mistrzostwa by już nam zabrano. UEFA skierowała na Ukrainę Martina Callena człowieka z wielkim doświadczeniem, który przygotowywał już cztery finały Euro. Dzięki niemu wszystko idzie u nas tak, jak trzeba" - zapewnia Surkis.

Tak więc człowiek, który załatwił nam organizację Euro jest pewny jego sukcesu. A jeśli mimo wszystko się nie uda, to osoba, która nam zabierze mistrzostwa będzie musiała mieć się na baczności. Surkis zacytował bowiem anegdotę związaną z braćmi Kliczko. Mistrzowie bokserskiej wagi ciężkiej Władimir i Witalij powiedzieli, że osobiście policzą się z człowiekiem, który będzie śmiał zabrać nam imprezę.