To prawda, że pana powrót do Wisły Kraków jest już przesądzony?
Maciej Żurawski: Na razie nic wielkiego się nie wydarzyło. Dzisiaj popołudniu mam spotkać się z wiceprezydentem klubu i porozmawiać o mojej przyszłości. Po tej rozmowie będę o wiele mądrzejszy, ale wydaje mi się, że ciężko będzie zmienić klub już w zimowym oknie transferowym.
Działacze będą robić problemy? Przecież pana kontrakt z Larissą wygasa już w czerwcu.
A niby dlaczego mieliby puścić mnie już teraz? Kiedy wczuwam się w rolę trenera albo prezesa, nawet ich rozumiem. Mamy tylko punkt straty do piątego miejsca, gwarantującego udział w play-off. W Larissie wszyscy mobilizują się, żeby w drugiej połowie sezonu wywalczyć sobie przepustkę do Europy, a ja mam w tym pomóc. Od poprzedniego sezonu wiele się u nas pozmieniało. Gramy dwoma skrzydłowymi z jednym wysuniętym napastnikiem. Jednak mimo tego, że mam pewny plac, taki system gry nie do końca mi odpowiada.
Z drugiej strony teraz mogliby na panu jeszcze trochę zarobić. W czerwcu może pan odejść zupełnie za darmo.
Pan to wie i ja również, ale ludzie w Grecji czasem myślą inaczej niż wszyscy dookoła. Zresztą, pewnie wielkich pieniędzy na moim transferze Larissa by nie zarobiła.
Może prędzej puściliby pana z Larissy, gdyby w klubie został Nolberto Solano?
Sam nie wiem, w końcu u nas grał w pomocy. Ten temat jest jednak nieaktualny. Solano wrócił do Peru i w lidze greckiej na pewno już nie zagra.
Na jakim etapie są pana negocjacje z Białą Gwiazdą?
Mam dobre relacje z trenerem Skorżą, jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami klubu. Kiedyś w podobnej sytuacji napaliłbym się na ten transfer, ale jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że nie wykonuję żadnych nerwowych ruchów. Możemy sobie gdybać, ale tak naprawdę do transferu jest jeszcze daleko i nie za wiele mogę w tym temacie zrobić.
Chciałby pan wrócić do Wisły już teraz?
Pewnie, że tak! Tak naprawdę nigdy tego nie ukrywałem. W moim kontrakcie z Larissą jest zapis, który mówi, że możemy przedłużyć umowę do końca sezonu 2009/10. Nie chcę jednak wiązać się z tym klubem na kolejny sezon. Niedawno po raz pierwszy od pięciu lat spędziłem w Polsce święta. Było bardzo sympatycznie i tak sobie myślę, że to dobry moment, żeby wrócić do kraju na stałe.
Na Reymonta raczej nie zaproponują panu takiego kontraktu, jaki ma pan w Larissie.
Pieniądze naprawdę nie są dla mnie najważniejsze. Chcę po prostu wrócić do polskiej ligi i cieszę się, że Wisła mnie chce. W Krakowie mają silny zespół, który co roku walczy o mistrzostwo Polski, powstaje tam nowoczesny stadion. Słyszałem, że od lipca w Wiśle będzie grał Łukasz Garguła. To bardzo dobra decyzja i kolejny dowód na to, że Wisła buduje mocną drużynę.
Paweł Brożek byłby dla pana dobrym kandydatem do gry w ataku? Na forach internetowych kibice rozpisują się o „ataku marzeń”, który moglibyście razem stworzyć. Myślę, że dobrze by się nam razem grało, chociaż do tej pory nie mieliśmy zbyt wielu okazji do wspólnych występów. Kiedy regularnie grałem w pierwszym składzie, Paweł dopiero wchodził do drużyny. Sam jestem ciekaw, jak wyglądałaby nasza gra.
Z Wisły byłoby panu bliżej do reprezentacji niż z Larissy?
Być może. Są też inne sposoby, by przypomnieć o sobie Leo Beenhakkerowi, choć od naszej ostatniej rozmowy nikt ze sztabu szkoleniowego kadry się ze mną nie kontaktował. Nie zapominam o reprezentacji, choć przy wyborze nowego klubu, kieruję się czym innym.
Jeśli wróci pan do Polski, to z myślą o zakończeniu kariery w naszej ekstraklasie? Kolejnego wyjazdu za granicę nie mam już w planach. Mógłbym opowiadać bajki, ile to wniosę do tej ligi, ale czas nie stoi niestety w miejscu. Nie jestem już tym piłkarzem, co 6 – 7 lat temu. Wciąż jednak stać mnie na grę na wysokim poziomie przez najbliższe dwa lub trzy lata.