Ostatecznie to jednak Ślązacy są teraz górą. Już wyciągnęli z kasy 2,8 mln zł, podczas gdy Lech zakupił zawodników za łączną kwotę 2,3 mln zł. Jeśli jednak do kwot transferowych dołożyć sumy stanowiące płace piłkarzy to wtedy palmę pierwszeństwa należałoby jednak przyznać ekipie lidera ekstraklasy.

Reklama

Wspomniane 6 mln to pieniądze, jakie przeznaczono na transfery i kontrakty. Górnik, według informacji "Przeglądu Sportowego", na ten drugi cel, wyłożył niecałe 2 mln.W przypadku Roberta Szczota czy Pawła Strąka mówi się, że zarobią oni 480 tys zł rocznie. Adam Banaś i Mariusz Przybylski dostali do podpisania nieco mniej atrakcyjne umowy. To oczywiście informacje nieoficjalne.

>>>Nowe oblicze Górnika za dwa miliony

Należałoby chyba jednak zacząć od stwierdzenia, że wyścig Lecha z Górnikiem może dziwić. Jednak zabrzanie są w sytuacji bez wyjścia. Wiadomo było, iż jeśli nie kupią w tym okienku kilku piłkarzy to nie będą w stanie skutecznie walczyć o utrzymanie w lidze. Strąk, Szczot, Banaś, Przybylski i Dawid Jarka, ściągnięcie tej piątki ma zagwarantować wykonanie zadania.

Reklama

A co ważniejsze zostało jeszcze trochę grosza na sprowadzenie Damiana Gorawskiego. Dopiero po angażu zawodnika Szinnika Jarosław klub dobije do 3 mln zł, czyli planowanej sumy na wydatki. Byłaby ona jeszcze większa, gdyby zabrzanie zdecydowali się na zakup wycenianego na 2,5 mln zł Mariusza Zganiacza z Korony Kielce. Wydaje się jednak, że Górnik na takie szaleństwo się nie zdecyduje - pisze "Przegląd Sportowy".