„Śmieciarzem” jest 30-letni napastnik rodem z Brazylii Grafite. Były zawodnik Sao Paulo FC w tym sezonie zdobył 28 bramek (w 25 występach!) i został królem strzelców Bundesligi. To dopiero jego drugi sezon w Niemczech, poprzednio występował we francuskim klubiku Le Mans i nawet pewnie nie marzył o występach w Lidze Mistrzów, a właśnie to czeka Wolfsburg w przyszłym sezonie. Jeszcze kilka lat temu Grafite mógł w ogóle nie przypuszczać, że będzie zawodowym piłkarzem. W swoim rodzinnym Sao Paulo młody Edinaldo Batista Libano (bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko) nie był w stanie utrzymać rodziny, więc zrezygnował z treningów i chodząc od drzwi do drzwi, sprzedawał worki na śmieci. "Nie żałuję tamtych czasów" - mówił w wywiadzie dla FIFA.com Brazylijczyk. "To była normalna praca, a ja musiałem zarabiać pieniądze. Nauczyłem się wtedy wielu pozytywnych rzeczy" - dodaje.

Reklama

Tylko dwa gole mniej od Grafite strzelił Bośniak Edin Dżeko. 23-letni, mierzący 193 centymetry napastnik zasłynął przede wszystkim fantastycznymi uderzeniami zza pola karnego, a także zdobywanymi seriami hat trickami. Obaj wpisali się na listę strzelców także w pieczętującym tytuł zwycięskim 5:1 meczu z Werderem Brema. Tym samym zostali najskuteczniejszym duetem napastników w historii Bundesligi. Razem aż 54 razy umieszczali piłkę w siatce rywali. Poprawili więc wynik legendarnego duetu Bayernu Monachium z lat 70. Gerd Mueller - Uli Hoeness.

Chociaż to Grafite został jednogłośnie uznany za objawienie sezonu, wokół Dżeko szykuje się latem wielkie transferowe zamieszanie. Bośniak ma dopiero 23 lata, a przez wielu już dziś porównywany jest do Zlatana Ibrahimovica. Niemieckie media donoszą o zainteresowaniu wielu angielskich klubów „Wieżowcem” z Wolfsburga. Sam Bośniak przyznaje, że już kontaktowali się z nim przedstawiciele Chelsea Londyn, a i skauci Manchesteru United ponoć regularnie zasiadali w tym sezonie na trybunach Volkwagen Arena, by obserwować z bliska wyczyny Bośniaka.

Po zwycięstwie nad Werderem tłumy kibiców wtargnęły na murawę, by zerwać z piłkarzy koszulki. Tłum wielbicieli dopadł też trenera Feliksa Magatha. To właśnie słynącemu z katorżniczych treningów (Grafite raz zemdlał podczas dwukilometrowej wspinaczki biegiem na górę podczas obozu przedsezonowego) trenerowi należą się największe słowa pochwały. Wiadomo już jednak, że Magath dał się skusić wizji odbudowywania mocno nadszarpniętej potęgi Shalke 04 Gelsenkirchen i przedłożył to nad prowadzenie Wolfsburga w debiutanckim sezonie w Lidze Mistrzów - zapewne dużą rolę musiała odegrać suma, jaka widniała pod kontraktem z Schalke.

Reklama

"Oczywiście, że to trudny dla mnie moment i ciężko mi będzie teraz opuścić Wolfsburg" - mówił cały mokry od szampana Magath w przeprowadzanym na gorąco po zdobyciu mistrzostwa wywiadzie dla telewizji Premiere. "Tak szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że sięgniemy po mistrzostwo" - dodał szkoleniowiec.

Cztery mecze w tym sezonie w VfL Wolfsburg rozegrał Jacek Krzynówek, który zimą został sprzedany do Hannover 96. Swoją małą cegiełkę do historycznego mistrzostwa jednak dołożył.