Górnik Zabrze - Polonia Bytom 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Michał Jonczyk (25-głową), 1:1 Mariusz Magiera (60-samobójcza).

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 9 800.

Górnik Zabrze: Sebastian Nowak - Michał Pazdan (72. Maciej Mańka), Adam Danch, Mariusz Jop, Mariusz Magiera - Marcin Wodecki, Vladimir Balat, Adam Marciniak, Daniel Sikorski, Michał Jonczyk (62. Maciej Bębenek) - Tomasz Zahorski.

Reklama

Polonia Bytom: Szymon Gąsiński - Peter Hricko, Michal Hanek, Mateusz Żytko, Arkadiusz Mysona - Miroslav Barcik, Szymon Sawala, David Kobylik (85. Blazej Vascak), Marcin Radzewicz, Dariusz Jarecki (70. Łukasz Tymiński) - Mariusz Ujek (82. Grzegorz Podstawek).

Gospodarze musieli sobie w sobotę poradzić bez czterech zawodników pauzujących za kartki i kontuzjowanego Grzegorza Bonina. Drużynę bytomską poprowadził od tygodnia pracujący w Polonii Jan Urban, który w przeszłości trzy razy był mistrzem Polski w barwach Górnika. Oba zespoły w poprzedniej kolejce walczyły - z różnym skutkiem - na wyjazdach. Zabrzanie przegrali z Legią 1:2, tracąc dwa gole w końcówce spotkania, a poloniści pokonali Cracovię 1:0.

Zabrzanie od początku byli aktywniejsi w ataku. Gola w brazylijskim stylu mógł zdobyć stoper Mariusz Jop. Jego strzał piętą z kilku metrów obronił bytomski bramkarz. Poloniści - mimo zepchnięcia pod swoje pole karne - odpowiedzieli uderzeniem Davida Kobylika w poprzeczkę z rzutu wolnego.

Reklama

Efektem przewagi gospodarzy była akcja z 25. minuty - dośrodkowanie Daniela Sikorskiego z końcowej linii boiska wykorzystał 18-letni Michał Jonczyk. Po raz pierwszy zagrał w ekstraklasie w podstawowym składzie i zdobył swojego pierwszego gola. Bytomianie nie zerwali się do jakiegoś zdecydowanego natarcia i do przerwy nie zagrozili bramce rywala.

Choć nadużyciem byłoby stwierdzenie, że po przerwie poloniści ruszyli do szturmu, to jednak wypracowali przewagę. Jej efektem było wyrównanie po rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu pod bramką Górnika. Chwilę potem mogło być 1:2, gdyby precyzyjnie strzelił z bliska Mateusz Żytko. Gospodarze sprawiali wrażenie zaskoczonych przebiegiem wydarzeń na boisku. Zaatakowali dopiero w ostatnich minutach. Tym razem nieskutecznie i derby Śląska nie przyniosły rozstrzygnięcia.