Po bitwie z ochroną kibice Lecha nie weszli ostatecznie na mecz swojej drużyny z Ruchem Chorzów.
Jak powiedziała PAP rzeczniczka chorzowskiej policji, mł. asp. Justyna Dziedzic, kilkusetosobowa grupa kibiców poznańskiej drużyny usiłowała wejść na stadion, gdy jego bramy były jeszcze zamknięte. Gdy sforsowali wejście, doszło do utarczek z siłami ochrony. Kibice mieli kamienie i niebezpieczne przedmioty.
"W wyniku tych starć jedenastu kibiców drużyny przyjezdnej odniosło niegroźne obrażenia. Nie było potrzeby hospitalizacji, zostali opatrzeni na miejscu" - relacjonowała rzeczniczka.
Po tej awanturze blisko 800-osobowa grupa kibiców Lecha nie weszła już na stadion - mecz zaczął się bez udziału kibiców z Poznania. Przed końcem pierwszej połowy burdy wszczęli natomiast kibice Ruchu, którzy opuścili trybuny i znaleźli się w pobliżu bramy. Doszło do utarczek z ochroną, która poprosiła o pomoc policję. Po użyciu armatki wodnej przywrócono spokój.
W ostatnim czasie również w Poznaniu toczyła się dyskusja dotycząca bezpieczeństwa na miejscowym stadionie, rozpoczęta po incydencie z kibicami Lecha i Wisły Kraków podczas spotkania obu drużyn przed tygodniem. Kilkunastu kibiców Lecha dotarło wówczas pod sektor dla gości i usiłowało przedostać się do kibiców Wisły. Po interwencji policji sprawa została zażegnana.