Zespół gości nie wygrał przed przyjazdem do Zabrza żadnego ligowego meczu w tym sezonie, co sprawiło, że w czwartek doszło do zmiany trenera. Jurija Szatałowa zastąpił Dariusz Pasieka i już w debiucie w nowej roli cieszył się ze zwycięstwa. Mecz toczył się niemal w ciszy, bowiem miejscowi kibice - co wyjaśnili w oświadczeniu - postanowili zrezygnować z dopingu w proteście przeciwko "zaostrzaniu przez policję represji wobec sympatyków futbolu". Słychać było tylko chrupanie pestek słonecznika na widowni, a na boisku dominowała ekipa przyjezdnych. Krakowianie grali bardzo agresywnie, przeszkadzali gospodarzom już na środku boiska i potrafili stworzyć większe zagrożenie pod bramką.

Reklama

Najlepszą okazję zmarnował Holender Koen van der Biezen - miał przed sobą tylko zabrzańskiego bramkarza i posłał piłkę ponad poprzeczką. W 36. minucie Szymon Gąsiński z trudem obronił mierzony strzał Łotysza Aleksejsa Visnakovsa. Pierwsi po przerwie na murawie pojawili się piłkarze z Krakowa i znów zaczęli ofensywnie. O niemocy gospodarzy może świadczyć fakt, że ich poczynania miał "rozruszać" wchodzący na boisko 35-letni Michael Bemben, który zazwyczaj występuje jako... obrońca.

Ale decydujące okazało się wejście na boisko napastnika Cracovii Andrzeja Niedzielana. W 78. minucie po dokładnym dograniu Visnakovsa z bliska trafił do zabrzańskiej bramki, kończąc kontrę gości i gnębiąc byłych klubowych kolegów. Radości nie manifestował, ale na pewno odetchnął z ulgą, bo w tym sezonie trafił do siatki po raz pierwszy.

W Zabrzu ekipa "Pasów" nie tylko wygrała po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach, ale i zdobyła w sobotę więcej punktów niż w poprzednich siedmiu kolejkach.