O bardzo słabiej pierwszej połowie obie drużyny powinny jak najszybciej zapomnieć. Najciekawsze wydarzenie w jej trakcie miało miejsce w 23. min. Na murawę wtargnął jeden z kibiców Cracovii. Mecz został przerwany na kilkadziesiąt sekund zanim służby porządkowe usunęły intruza. Po przerwie krakowianie śmielej zaatakowali i raz po raz było gorąco pod łódzką bramką. Jednak spotkanie skończyło się bezbramkowym remisem.

Reklama

W 53. minucie Cracovia przeprowadziła groźną kontrę, ale biegnący z piłką Saidi Ntibazonkiza zamiast podać do któregoś z partnerów zdecydował się na strzał z 17 metrów - niecelny. Minutę później w zwycięstwie mógł pomóc "Pasom" Krzysztof Ostrowski. Tak wybijał piłkę z okolic własnego pola karnego, że ta poszybowała w kierunku bramkarza Macieja Mielcarza. Blisko był Koen van der Biezen, ale nie potrafił umieścić jej w siatce.

Widzew mógł mówić o dużym szczęściu także 71. minucie, gdy świetnie z daleka uderzył Marcin Budziński, ale jedynym zyskiem Cracovii w tej sytuacji był rzut rożny. (