Trener Pogoni Jens Gustafsson miał przed tym spotkaniem ogromny dylemat, jak zestawić ofensywę swojej drużyny. Szwed Pontus Almqvist już w 10. minucie meczu z Lechem przed tygodniem doznał kontuzji pachwiny. Natomiast kilkadziesiąt minut później Słoweniec Luka Zahovic otrzymał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę i tym samym wydłużył sobie przerwę świąteczną.

Reklama

Do tego po zderzeniu Kostasa Trainatafyllopoulosa z Dantem Stipicą grecki stoper był w stanie tylko zasiąść na ławce w rywalizacji z Cracovią, a między słupki ponownie powędrował młody Bartosz Klebaniuk. A że kontuzji w Pogoni było znacznie więcej, to jej skład w sobotę był mocno eksperymentalny.

Zanim mecz na dobre się rozpoczął... goście zdążyli zdobyć gola. Tuż przed polem karnym Takuto Oshima sprytnie odegrał piętą piłkę do Mateusza Bochanaka, a niechciany w klubie wychowanek Pogoni trafił w okienko bramki Klebaniuka. 25-letni szczecinianin nie krył radości ze swojego drugiego gola w ekstraklasie.

Reklama

Musiało minąć kilka minut, by gospodarze otrząsnęli się po tym ciosie. Ale gdy doszli do siebie, wyprowadzili dwie akcje, które kompletnie zmieniły sytuację. Najpierw Szwed Linus Walhqvist dograł z prawej strony w pole karne, Alexander Gorgon przepuścił piłkę, by urodzony w Brazylii Grek Leo Kourtis mógł huknąć pod poprzeczkę bramki Karola Niemczyckiego. Natomiast dwie minuty później Ormianin Wahan Biczachczjan w swoim stylu przejął piłkę w polu karnym, wybiegł z niego i w dogodnej sytuacji lewą nogą trafił w okienko bramki gości.

"Portowcy" powinni pierwszą połowę wygrać różnicą trzech, czterech bramek, ale zabrakło skuteczności. Zwłaszcza Kamilowi Grosickiemu, który przegrał dwa pojedynki sam na sam z Niemczyckim.

Po przerwie znowu doskonałe okazje do podwyższenia wyniku mieli Grosicki, Mateusz Łęgowski i Sebastian Kowalczyk. Górą był jednak golkiper gości.

Gdy na chwilę zdołali oni przenieść grę na połowę Pogoni, zaraz doprowadzili do wyrównania. Po rzucie rożnym najpierw Klebaniuk przeniósł nad poprzeczką piłkę po strzale Jakuba Jugasa, ale kilkadziesiąt sekund później był bezradny wobec precyzyjnego strzału Macedończyka Janiego Atanasova.

Później znowu nastąpił serial niewykorzystanych sytuacji. Po stronie Pogoni kolejny raz pomylił się Grosicki, dwa strzały Alexa Gorgona obronił Niemczycki, szanse mieli też Łęgowski i Damian Dąbrowski. Z drugiej strony ponownie Bochnak był blisko, by ponownie dać swojemu zespołowi prowadzenie, ale jego dwa strzały nie przyniosły efektu.

Jeszcze bliżej trzeciej bramki dla Cracovii był Fin Benjamin Kallman, który w 85. min z bliska nie trafił do siatki mając przed sobą... pustą bramkę. W odpowiedzi rezerwowy Marcel Wędrychowski rozprowadził akcję, po której Grosicki tak podał Gorgonowi, że ten musiał tylko dopełnić formalności. 3:2. Wynik nie uległ już zmianie.

Pogoń Szczecin - Cracovia Kraków 3:2 (2:1)
Bramki: 0:1 Mateusz Bochnak (4), 1:1 Leonardo Koutris (15), 2:1 Wahan Biczachczjan (17), 2:2 Jani Atanasov (54), 3:2 Alexander Gorgon (88)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 17 125
Pogoń Szczecin: Bartosz Klebaniuk - Linus Wahlqvist, Benedikt Zech, Danijel Loncar, Leonardo Koutris (81. Leo Borges) - Wahan Biczachczjan (89. Kostas Triantafyllopoulos), Damian Dąbrowski, Mateusz Łęgowski (78. Marcel Wędrychowski), Sebastian Kowalczyk, Kamil Grosicki - Alexander Gorgon
Cracovia Kraków: Karol Niemczycki - Otar Kakabadze, Virgil Ghita, Jakub Jugas, Paweł Jaroszyński (82. Michal Siplak) - Mateusz Bochnak, Jani Atanasov, Karol Knap, Takuto Oshima, Jewhen Konoplanka (67. Cornel Rapa) - Benjamin Kallman