Gospodarze przystąpili do meczu po pogromie w Szczecinie, gdzie przegrali aż 0:5, a pojedynek z beniaminkiem miał być rehabilitacją za tę klęskę. Na odpowiednią reakcję swoich piłkarzy liczył też trener John van den Brom. I już pierwsza akcja w wykonaniu poznaniaków zakończyła się golem Adriela Ba Loua, który wykorzystał podanie od Mikaela Ishaka.
Spiker ledwo zdążył wywołać strzelca bramki, a na tablicy wyników był remis 1:1. Konrad Stępień dośrodkował w pole karne, a Miha Blazic nie trafił w piłkę. Jej też raczej nie spodziewał się Kamil Zapolnik, stojący za plecami Słoweńca, ale przytomnie klatką piersiową skierował futbolówkę do siatki.
Wyrównujący gol trochę wybił gospodarzy z rytmu. Przez długie minuty trudno było im przedrzeć się przez solidnie grającą defensywę Puszczy. Ładną akcję przeprowadził Filip Marchwiński z Kristofferem Velde, ale strzał Norwega z dystansu poszybował nad poprzeczką. Poznaniacy mieli wyraźną przewagę, lecz też nie potrafili wykreować zbyt wielu dogodnych sytuacji.
Bardzo aktywny na boisku Ba Loua mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale zbyt długo przekładał sobie piłkę z lewej na prawą nogę i został w ostatniej chwili zablokowany.
W 40. minucie goście w nieco zwiększonej grupie powędrowali pod pole karne Lecha. Velde wyłuskał piłkę na własnej połowie i mógł szybko uruchomić wychodzącego na czystą pozycję Ba Loua. Iworyjczyk nie doczekał się podania, bowiem norweski pomocnik w nonszalancki sposób stracił piłkę.
"Kolejorz" zdążył jeszcze przed przerwą ponownie objąć prowadzenie. Cała akcja zaczęła się od efektownego dryblingu Velde, który założył "siatkę" Stępniowi. Potem lechici rozciągnęli obronę rywali, Ba Loua lekko odegrał do Jespera Karlstroema, a Szwed technicznym uderzeniem z linii pola karnego pokonał Oliwiera Zycha.
Podopieczni Tomasz Tułacza krótko po przerwie zmarnowali znakomitą okazję na wyrównanie. Artur Siemaszko uderzeniem z kilkunastu metrów trafił w swojego kolegę, piłka wpadła pod nogi Zapolnika, a ten z bliska nie trafił do niemal pustej bramki. Niewykorzystana szansa zemściła się na drużynie gości. Ishak miał dużo wolnego miejsca przed polem karnym przeciwnika i przymierzył pod poprzeczkę.
Po zdobyciu trzeciej bramki tempo meczu spadło, lechici nie kwapili się już do bardziej zdecydowanych ataków. Czasami też oddawali inicjatywę zespołowi z Małopolski, który mógł się pokusić o kontaktowego gola. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał Artur Craciun, który z bliska strzelił tuż obok słupka.
W piątej minucie doliczonego czasu gry poznaniacy wywalczyli rzut rożny. Elias Andersson idealnie dośrodkował na głowę Antonio Milica, a Chorwat z bliska wpakował piłkę do siatki. Sędzia Łukasz Kuźma nie wznowił już gry.
Lech Poznań - Puszcza Niepołomice 4:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Adriel Ba Loua (2), 1:1 Kamil Zapolnik (4), 2:1 Jesper Karlstroem (43), 3:1 Mikael Ishak (51), 4:1 Antonio Milic (90+5-głową)
Żółta kartka - Puszcza Niepołomice: Artur Craciun
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)
Widzów: 25 755
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Miha Blazic, Antonio Milic, Elias Andersson - Adriel Ba Loua (73. Filip Wilak), Radosław Murawski, Filip Marchwiński (73. Nika Kwekweskiri), Jesper Karlstroem, Kristoffer Velde - Mikael Ishak (73. Filip Szymczak)
Puszcza Niepołomice: Oliwier Zych - Konrad Stępień (46. Artur Siemaszko), Artur Craciun, Łukasz Sołowiej, Roman Jakuba - Mateusz Cholewiak (72. Jakub Stec), Bartłomiej Poczobut (55. Wojciech Hajda), Muris Mesanovic (55. Jordan Majchrzak), Jakub Serafin, Marcel Pięczek - Kamil Zapolnik (82. Jakub Bartosz)
autor: Marcin Pawlicki