Śląsk był cofnięty na własną połowę, zagęszczał pole gry, mądrze się przesuwał i kontratakował. I właśnie po jednym z takich szybkich wypadów wrocławianie mieli doskonałą okazję na zdobycia gola. Po wybiciu przez Leszczyńskiego piłka trafiła do Matiasa Nahuele, a ten zagrał do Piotra Samca-Talara, który uderzył z 17 metrów i minimalnie się pomylił.
Goście lepszą okazje na gola mieli dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po dośrodkowaniu Tomas Pekhart zagrał do Guela, ten "oszukał" obrońcę Śląska i uderzył z kilku metrów, ale trafił tylko w poprzeczkę.
Druga połowa nie mogła się zacząć lepiej dla Śląska, bo nie minęło pół minuty, a wyszedł na prowadzenie. Samiec-Talar zagrał płasko w pole karne do wbiegającego Petra Schwarza, a ten wślizgiem lekko trącił piłkę, która wpadła do siatki.
Legia rzuciła się do ataku, ale nie potrafiła zepchnąć rywali do głębszej defensywy. Nie potrafiła też wypracować sobie sytuacji bramkowej. Dwa razy zdołał w polu karnym górną piłkę wygrać Pekhart, ale jego strzały były bardzo niecelne.
Znacznie groźniejszy był Śląsk, który wcale nie zamierzał bronić skromnego prowadzenia, a szukał drugiego gola. M.in. groźnie i zaskakująco z rzutu wolnego uderzył Erik Exposito, ale Kacper Tobiasz nie dał się zaskoczyć.
Aż nadeszło sześć minut, które posłały Legię na deski. Najpierw kolejnym świetnym zagraniem popisał się Samiec-Talar i Exposito znalazł się się na sam a bramkarzem gości. Hiszpan się nie wahał, uderzył precyzyjnie i było 2:0.
Część kibiców jeszcze świętowała, kiedy piłka trafiła na lewe skrzydło do Nahuela. Hiszpan przedarł się w pole karne i zagrał do nadbiegającego Samca-Talara, który nie miał problemu z trafieniem do pustej bramki.
Jeżeli jeszcze ktoś z ekipy gości wierzył, że we Wrocławiu można zdobyć choćby punkt w sobotę, cztery minuty później został pozbawiony złudzeń. Wrocławianie wykorzystali złe ustawienie obrońców gości, Exposito wyszedł na sam na sam z Tobiaszem i ponownie nie dał szans bramkarzowi gości.
W tym momencie było po meczu, a na wypełnionych po brzegi trybunach zaczęło się świętowanie. Goście jeszcze walczyli o honorowe trafienie, ale wynik nie uległ zmianie i Śląsk powrócił na fotel lidera.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 4:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Petr Schwarz (46), 2:0 Erik Exposito (71), 3:0 Piotr Samiec-Talar (73), 4:0 Erik Exposito (77)
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Patrick Olsen, Peter Pokorny; Legia Warszawa: Tomas Pekhart
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 39 583
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Patryk Janasik, Aleks Petkow, Łukasz Bejger, Jegor Macenko – Piotr Samiec-Talar (84. Mateusz Żukowski), Patrick Olsen (84. Michał Rzuchowski), Petr Schwarz, Peter Pokorny (90. Daniel Łukasik), Matias Nahuel (90. Burak Ince) - Erik Exposito (90+3. Kenneth Zohore)
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Radovan Pankov (72. Igor Strzałek), Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Juergen Elitim (72. Marco Burch), Patryk Kun (54. Gil Dias) - Marc Gual, Maciej Rosołek (79. Ernest Muci), Tomas Pekhart (79. Blaz Kramer)
Autor: Mariusz Wiśniewski