Tydzień temu Lech bezbramkowo zremisował z Piastem Gliwice. Dziś "Kolejorz" musiał uznać wyższość Górnika. Jeśli drugi w tabeli Raków Częstochowa wygra w sobotę z Motorem Lublin to zrówna się z poznaniakami punktami.
Słaby początek Lecha
Piątkowy mecze dla podopiecznych Nielsa Frederiksena zaczął się najgorzej jak mógł. Lech już w 4. minucie spotkania stracił bramkę.
Prowadzenie gospodarzom dał Luka Zahovic. Napastnik Górnika precyzyjnym uderzeniem umieścił piłkę tuż przy dalszym słupku bramki Bartosza Mrozka.
Szybka wymiana ciosów
Goście szybko wyrównali. 13. minuta okazała się pechowa dla zabrzan. Gospodarze stracili piłkę na środku boiska i nadziali się na kontrę Lecha.
Po prostopadłym podaniu sam na sam z bramkarzem Górnika znalazł się Alfonso Sousa. Portugalczyk nie zmarnował okazji i sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Na kolejnego gola kibice zgromadzeni na stadionie przy Roosevelta nie czekali długo. Raptem kilkadziesiąt sekund później miejscowi znów byli na prowadzeniu.
Autorem drugiego gola dla ekipy prowadzonej przez Jana Urbana był Kamil Lukoszek. 22-latek uderzył mocno i precyzyjnie, a golkiperowi Lecha pozostało tylko po raz drugi w tym meczu wyjąć piłkę z bramki.
Górnik poradził sobie grając w "10"
W 59. minucie Rafał Janicki zobaczył drugą żółtą kartkę i w efekcie został ukarany czerwonym kartonikiem. Od tego momentu Górnik musiał radzić sobie grając w "dziesiątkę".
Lech przejął inicjatywę i dążył do odrobienia straty. Gospodarze bronili się ofiarnie, a czasem nawet rozpaczliwie, ale co najważniejsze dla nich - skutecznie.
Wynik do ostatniego gwizdka sędziego Szymona Marciniaka już nie uległ zmianie i Lech przegrał w Zabrzu 1:2.
Raków może dogonić Lecha
Dzięki trzem zdobytym punktom Górnik wyprzedził Legię Warszawa i awansował na piąte miejsce w tabeli. Natomiast Lech zachował fotel lidera i ma trzy punkty przewagi nad drugim w tabeli Rakowem. Jeśli piłkarze z Częstochowy wygrają w sobotę z Motorem to zrównają się z "Kolejorzem" punktami.