Legioniści rok temu nie dali rady drużynom z Kazachstanu i Mołdawii. Wtedy wydawało się, że niżej upaść się już nie da. Warszawianie byli na dnie. Teraz pukają w nie od spodu. Najpierw tydzień temu ekipa z Łazienkowskiej poległa w konfrontacji z mistrzem Słowacji i zamknęła sobie drogę do Champions League, a wczoraj zrobiła pierwszy krok, by nie zagrać również w Lidze Europejskiej. W fatalnym stylu na własnym stadionie przegrała z mistrzem Luksemburga 1:2. To jest hańba! - grzmi w rozmowie z dziennik.pl Jan Tomaszewski.

Reklama

Według legendarnego bramkarza naszej reprezentacji polska piłka klubowa delikatnie mówiąc jest w miejscu, gdzie nie dochodzi słońce. To jest przykre, ale jeszcze bardziej boli, że nic nie robimy, żeby się stamtąd wydostać - martwi się bohater z Wembley.

Tomaszewski szybko diagnozuje przyczyny takiego stanu i daje receptę na poprawę sytuacji. Proszę rzucić okiem na składy w jakich zagrały wczoraj Legia, Lech i Jagiellonia. Większość piłkarzy to obcokrajowcy. Ale to nie są jacyś wirtuozi tylko szrot. Trzeba zakazać sprowadzania tego siódmego sortu kubańskich pomarańczy. Ministerstwo pracy nie powinno wydawać im pozwoleń na pracę w naszym kraju. Dajmy szanse młodym polskim zawodnikom. Może od razu nie będzie lepiej, ale przynajmniej będzie nadzieja, że coś się zmieni. Ale skoro teraz miejsce naszym chłopakom zabiera 30-letni napastnika z trzeciej ligi hiszpańskiej, to nie dziwmy się później, że polska piłka klubowa prezentuje właśnie taki poziom. Jeszcze chwila, a lać nas będzie San Marino i Andora. Potem rywali chyba będziemy szukać już tylko Grenlandii - mówi były bramkarz.