W pierwszej kolejce "Medaliki" przegrały z Atalantą Bergamo. We Włoszech Raków nie miał nic do powiedzenia i tylko nieskuteczności rywali zawdzięcza, że skończyło się na dwóch straconych golach.

Jeden gol wystarczył

W czwartkowy wieczór na stadionie w Sosnowcu było podobnie. Sturm Graz wygrał 1:0, ale mógł i powinien zdobyć więcej bramek.

Reklama

W pierwszej połowie Raków praktycznie nie istniał. Gospodarze mieli kłopot z wyjściem z własnej połowy. To cud, że goście swoją przewagę udokumentowali tylko jednym golem.

W 23. minucie Vladana Kovacevica precyzyjnym strzałem pokonał William Boeving.

Po przerwie gra mistrzów Polski wyglądała nieco lepiej. Nie mający nic do stracenia częstochowianie ruszyli do śmielszych ataków. Dzięki temu kilka razy przedostali się pod bramkę rywali, ale w decydującym momencie brakowało albo dokładnego podania, albo celnego strzału.

W samej końcówce, a zwłaszcza w doliczonym czasie gry parę razy zakotłowało się w polu karnym Sturmu. Jednak za każdym razem obroną ręką z tych sytuacji wychodzili obrońcy rywali.

Bramkarz ratował Raków

Swoje szanse na podwyższenie prowadzenia mieli też przyjezdni. Przed stratą kolejnych goli Raków uratował bramkarz.

W barwach Sturmu ponad 75. minut rozegrał Szymon Włodarczyk. Polak miał jedną dobrą okazję do zdobycia bramki, ale jego strzał głową obronił Kovacevic.

Raków na dnie tabeli

Reklama

Po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Europy Raków ma na koncie dwie porażki, zero punktów i zero strzelonych goli.

Z takim dorobkiem podopieczni zajmują ostatnie miejsce w swojej grupie i mają kiepskie perspektywy na awans.

W drugim czwartkowym meczu grupy D Sporting Lizbona przegrał z Atalantą Bergamo 1:2 (0:2).