Lechici w pierwszym meczu przegrali na wyjeździe z Villarreal 3:4, a potem wygrali w Poznaniu z Austrią Wiedeń 4:1. Drugie zwycięstwo i sześć punktów byłoby dobrą zaliczką przed rewanżową serią. Hiszpanie wydają się być głównym faworytem grupy C, natomiast drugie miejsce daje prawo gry w barażu o awans do 1/8 finału rozgrywek z trzecim zespołem z Ligi Europy.
Lech zagra w najsilniejszym składzie, a trener John van den Brom tryskał optymizmem przed spotkaniem.
Najważniejszą informacją jest to, że wszyscy są zdrowi. Joao Amaral miał pewne problemy zdrowotne po spotkaniu z Legią, ale ostatnie dwa dni trenował już z zespołem. To, że mam całą kadrę do dyspozycji w takim momencie sezonu, to dla mnie duży komfort – zaznaczył.
Jego zdaniem Hapoel to bardzo wymagający rywal. Widać, że bardzo lubią grać pressingiem, często takim jeden na jeden, w którym każdy pilnuje swojego zawodnika. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie na tę grę, a najlepszym będzie jak najczęstsze posiadanie piłki i kreowanie sytuacji - stwierdził.
Hapoel od poniedziałku przebywa w stolicy Wielkopolski. Przeciwko "Kolejorzowi" zespół z Beer Szewy nie zagra w najsilniejszym składzie. Zabraknie byłego piłkarza Legii Warszawa Andre Martinsa, Roei Gordana i Adriana Fawna, którzy nie zostali zgłoszeni do rozgrywek europejskich. Z kolei Rosjanin Magomed Sulejmanow nie dostał zgody od polskich władz na wjazd do kraju. Ta sprawa odbiła się głośnym echem także w rosyjskich mediach.
Trener gości Elyaniv Barda krótko skomentował ten fakt.
Nie chcę już pogłębiać tego tematu, szkoda na to czasu. Magomed jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale mam nadzieję, że jego brak nie wpłynie na naszą grę. W każdym razie postaramy się zrobić wszystko, żeby tak było - przyznał.
Czwartkowy mecz Lecha z Hapoelem obejrzy ok. 20 tysięcy widzów, początek o godz. 18.45.