Lechici wygrali pierwsze spotkanie 2:1, tracąc bramkę w 87. minucie. Ten kontaktowy gol przedłużył nadzieje piłkarzy Spartaka na awans do kolejnej rundy, ale też zachęcił miejscowych kibiców do przyjścia na stadion w czwartkowy wieczór. W sprzedaży pozostało niewiele ponad tysiąc wejściówek.

Reklama

Trener Spartaka przyznał, że porażka 1:2 w Poznaniu była do zaakceptowania.

W meczach pucharowych najważniejszy jest wynik i z takim celem pojechaliśmy do Polski. Uzyskaliśmy wynik, który akceptujemy i daje on nam szanse przed rewanżem. Dzięki temu jutro nasz stadion będzie wyprzedany. Wiele osób nie może się doczekać tego meczu, my też. Nie wiem, jak to się potoczy, ale wierzę, że na boisku będzie widać, że chcemy wygrać, gramy o zwycięstwo i o awans - powiedział Gasparik na konferencji przedmeczowej.

Lech może liczyć na wsparcie kibiców

Jak dodał, na trybunach można się spodziewać podobnej atmosfery jak przed tygodniem w Poznaniu, gdzie zasiadło ponad 29 tysięcy kibiców. Na trnawskim stadionie zasiądzie ich 10 tysięcy mniej. Piłkarze "Kolejorza" będą tradycyjnie mogli już liczyć na wsparcie swoich fanów, których ponad tysiąc wybiera się na Słowację.

Myślę, że doda nam to ogromnej energii, więcej będzie emocji z naszej strony, determinacji, a zawodnicy muszą czuć chęć zwycięstwa. Lech natomiast nie jest drużyną, która boi się takiej atmosfery i na to nie liczymy. Jeśli chcesz odnieść sukces w takim meczu, musisz zagrać bardzo dobrze i nie popełniać błędów - zaznaczył opiekun Spartaka.

Oba zespoły miały tyle samo czasu na odpoczynek, bowiem w weekend nie grały meczów ligowych. Lech przełożył spotkanie z Jagiellonią Białystok, a drużyna z Trnawy - z FC Koszyce.

Reklama

Historia sprzed 11 lat

W Trnawie wciąż pamiętają historię sprzed 11 lat, kiedy to Spartak w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy po rzutach karnych wyeliminował Lewskiego Sofię. Jednym z uczestników tego dwumeczu był obecny pomocnik Spartaka Roman Prochazka.

Można to trochę porównać do tego dwumeczu. Bułgarzy byli zdecydowanym faworytem. W Sofii graliśmy pod dużo większą presją niż w Poznaniu. Prowadziliśmy po rzucie karnym, ale ostatecznie to rywale wygrali 2:1. Chcieli dominować w rewanżu i myślę, że Lech pewnie ma takie same zamierzenia. Z tą atmosferą, determinacją, motywacją i emocjami damy radę - wspomniał Prochazka.

W rewanżu Lewski szybko objął prowadzenie, ale bohaterem spotkania był Ladislav Tomacek, który strzelił dwa gole i nie pomylił się w serii rzutów karnych, wygranych przez Słowaków 5:4.

Wiem, że Lewski bardzo się nim interesował, ale to ja tam trafiłem. W każdym razie w Lewskim wszyscy go bardzo dobrze zapamiętali. To był bardzo wymagający mecz w fantastycznej atmosferze. Cały stadion wiwatował, na koniec była niesamowita euforia - przyznał Prochazka, który w swojej karierze grał także m.in. w Górniku Zabrze.

Rewanżowy mecz Spartaka z Lechem rozegrany zostanie w czwartek o godz. 20.

autor: Marcin Pawlicki