W ćwierćfinałach wystąpią kluby reprezentujące aż siedem krajów. To pierwszy raz od sezonu 1996-97. Był to ostatni rok kiedy w Champions League występowali jedynie mistrzowie swoich krajów. Później rozgrywki rozszerzone zostały o udział wicemistrzów oraz zespołów z trzecich i czwartych miejsc niektórych rozgrywek krajowych. Od sezonu 1997/98 do obecnego przedstawiciele zaledwie 11 spośród 53 federacji należących do UEFA osiągnęło fazę ćwierćfinału.

Reklama

Prezydent UEFA Michel Platini zmienił system kwalifikacji do LM, co dało szansę na awans do tych rozgrywek mniej utytułowanym klubom. Dzięki temu w LM wystąpili w tym sezonie (bez powodzenia) BATE Borysów, Viktoria Pilzno czy Dynamo Zagrzeb. Europę zadziwił tylko Apoel, który jako pierwszy cypryjski zespół zagra w ćwierćfinale LM (w czwartej rundzie kwalifikacji wyeliminował Wisłę Kraków).

"Nowy system bardzo nam pomógł, ponieważ mniejsze kluby mają teraz więcej szans na zakwalifikowanie się do tych rozgrywek. Przyczyn naszego sukcesu nie znajdzie się w książkach lub na wyższych uczelniach. Możemy liczyć tylko na siebie, a naszym największym skarbem jest trener Ivan Jovanovic. To w 100 procentach zasługa jego fantastycznej pracy, bo to on zbudował zespół" - powiedział prezes cypryjskiego klubu Phivos Erotocritou.

Wtorkowe spotkanie z Realem Madryt wywołało ogromne zainteresowanie w Nikozji. Tysiące kibiców oblegało kasy biletowe, choć niewielu z nich wierzy w sukces w rywalizacji z dziewięciokrotnym triumfatorem Ligi Mistrzów. Stadion GSP w Nikozji pomieści jedynie 23 tys. fanów.

Podopieczni Jovanovica nie są też w najlepszej dyspozycji. W piątek bowiem bezbramkowo zremisowali z lokalnym rywalem Omonią, choć rywal przez całą drugą połowę grał w dziesiątkę. Oprócz tego nie będzie mógł zagrać Gustavo Manduca, który trzy tygodnie temu zdobył bramkę w meczu z Olympique Lyon, dzięki której doszło do dogrywki (Apoel okazał się lepszy w rzutach karnych 4:3). W dogrywce tego meczu Brazylijczyk został ukarany czerwoną kartką i musi pauzować w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym.

Mniej utytułowanego rywala nie zamierza lekceważyć trener Realu Jose Mourinho. Portugalczyk pamięta bowiem swoją ostatnią wizytę na Cyprze, kiedy w 2008 roku przyjechał z Interem Mediolan. Wówczas włoski zespół zremisował z Anorthosisem Famagusta 3:3 w fazie grupowej. Poza tym Apoel wygrał pięć z siedmiu ostatnich meczów na własnym boisku w tegorocznych rozgrywkach. W zespole "Królewskich" zabraknie pauzującego za żółte kartki Xabiego Alonso i kontuzjowanego Lassany Diarry. Real jednak jest w świetnej dyspozycji. W sobotę wygrał na własnym boisku z Realem Sociedad 5:1.

W drugim wtorkowym spotkaniu Benfica Lizbona podejmie Chelsea Londyn. Portugalski zespół jest niepokonany w 10 ostatnich meczach na arenie europejskiej i staje przed szansą na awans do półfinału po raz pierwszy od 22 lat. Chelsea z kolei przystępuje do tego meczu po sobotnim bezbramkowym remisie z Tottenhamem. Po tym spotkaniu "The Blues" traci do tego rywala już pięć punktów i oddala się perspektywa gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Chelsea zajmuje bowiem piąte miejsce w angielskiej ekstraklasie.

Reklama

Inne federacje robią wszystko co możliwe, aby pomóc swoich klubom w europejskich rozgrywkach. Wydaje się, że w Anglii tego nie ma - grzmiał w sobotę trener "The Blues" Roberto Di Matteo mając pretensje o brak możliwości przełożenia spotkania z Tottenhamem. Chelsea jest jedynym angielskim zespołem pozostającym w europejskich rozgrywkach.

Najciekawiej zapowiada się jednak rywalizacja Milanu z Barceloną. Oba zespoły spotkały się ze sobą już w fazie grupowej. W Hiszpanii padł remis 2:2, a w Mediolanie "Duma Katalonii" wygrała 3:2. W środę Milan - siedmiokrotny triumfator LM, będzie musiał zagrać bez pauzującego za kartki Marka van Bommela i kontuzjowanego Thiago Silvy. To poważne osłabienie defensywy włoskiego zespołu, której najważniejszym zadaniem będzie powstrzymanie Lionela Messiego. Argentyńczyk z 12 bramkami na koncie jest najlepszym strzelcem tegorocznych rozgrywek i został pierwszym zawodnikiem, który w jednym meczu LM zdobył pięć bramek. Ta sztuka udała mu się w poprzedniej fazie, kiedy podopieczni Josepa Guardioli rozgromili Bayer Leverkusen 7:1.

Imponujące zwycięstwo w poprzednim meczu LM odniósł też Bayern Monachium, który wygrał z FC Basel 7:0. Później podopieczni Juppa Heycknesa wygrali różnicą sześciu bramek z TSG Hoffenheim i Herthą Berlin. W tych trzech meczach Mario Gomez zdobył osiem, a Arjen Robben siedem goli. W środę zespół z Bawarii zmierzy się na wyjeździe z Olympique Marsylia, który zagra bez zawieszonych za kartki bramkarza i kapitana Steve'a Mandandy i obrońcy Souleymana Diawary.