32-letni taksówkarz, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, postawił przed oboma meczami po 5 mln rubli białoruskich (582 dol.) na BATE. Swoją decyzję tłumaczy "głupim patriotyzmem" i przekorą.
Dziesięciu kumpli stawiało przeciwko BATE. Usiłowali namówić i mnie. Nie wiem, co mnie podkusiło... Może bym nie postawił (na BATE - PAP) ani za pierwszym, ani za drugim razem. Ale wszyscy mówili: Nie rób tego! Stracisz! Więc na złość postawiłem - opowiada taksówkarz.
Wygrał w sumie 87 mln rubli białoruskich, czyli nieco więcej niż równowartość 10 tys. dolarów.
Mimo to zapowiada, że nie będzie obstawiał przed kolejnym meczem z Valencią CF. Może bym i wygrał, ale już nie chcę. Właśnie sobie upatrzyłem dobry samochód - podkreślił. Dodał, że wie, kiedy przestać, bo inaczej można bardzo dużo przegrać.
Jak powiedział taksówkarz portalowi tygodnika "Nasza Niwa", nawet nie oglądał meczu z Bayernem 2 września, bo pracował.
"Nie chciałem się afiszować. Ale pasażer, któremu po meczu z Bayernem opowiedziałem o wygranej, roztrąbił to wszędzie. Gdybym wiedział, nic bym nie mówił" - zapewnił.
Przyznaje, że o wygranej nie wie nawet jego rodzina - żona i cztery córki. "Ale czuję, że niedługo się dowiedzą. Najstarsza może gdzieś przeczytać o tym w internecie" - przypuszcza.
Według białoruskich bukmacherów stawka 5 mln rubli na BATE to odosobniony przypadek. Zakład bukmacherski Plus-Minus podaje, że na borysowską drużynę stawiano najwyżej 100 tys. rubli, czyli symboliczną sumę.
Przeciętna pensja na Białorusi wynosi obecnie - według oficjalnych danych - równowartość około 490 dol.
BATE to rewelacja obecnej edycji Ligi Mistrzów. Białoruski zespół rozpoczął rozgrywki grupowe od dwóch zwycięstw - z OSC Lille i Bayernem Monachium po 3:1.