Media i opinia publiczna były za tym, aby trenera Napoli spotkała możliwie najsurowsza kara, czyli nawet czteromiesięczna dyskwalifikacja. Wobec Manciniego użył on obraźliwych słów określających homoseksualistów, co wywołało prawdziwą burzę. Sędzia sportowy nie dopatrzył się jednak w słowach Sarriego znamion „dyskryminacji seksualnej” i ukarał go niezwykle łagodnie.
Trener Napoli tłumaczył, że obraźliwe wyrazy były „przerywnikami” w jego tyradzie przeciwko Manciniemu i nie mały na celu obrażenia go. Sarri praktycznie przyznał, że słów takich używa na co dzień, dlatego nie widział w tym nic złego. Sędzia sportowy ukarał go dodatkowo grzywną w wysokości 20 tysięcy euro.
Mancini, który faktycznie zaczął kłótnię i także wyrażał się niecenzuralnie, zapłaci za to pięć tysięcy euro kary. Trener Interu w ten sposób zareagował na wskazany przez arbitra technicznego czas dodatkowy: na świetlnej tablicy odczytał on dziewięć minut i próbował przeciwko temu zaprotestować, podczas gdy faktycznie minut było tylko pięć.