Zaplanowane na godzinę 16. w niedzielę spotkanie ostatniej kolejki Premier League pomiędzy Manchesterem United a AFC Bournemouth zostało najpierw opóźnione, a potem przełożone na wtorkowy wieczór. Powodem był podejrzany przedmiot, znaleziony przed pierwszym gwizdkiem w jednej z toalet stadionu zwanego "Teatrem Marzeń", który został ewakuowany.

Reklama

Urządzenie, które policja określiła jako "niewiarygodnie podobne do ładunku wybuchowego", zostało później zniszczone w kontrolowanej eksplozji. Wieczorem ustalono, że była to atrapa, wykorzystana wcześniej przez prywatną firmę do ćwiczeń antyterrorystycznych z udziałem psów tropiących materiały wybuchowe.

Fiasko to dobre słowo. To nie chodzi o to, że Manchester United jest najbogatszym klubem na świecie. Problemem jest fakt, że ochrona przeoczyła coś, co naprawdę powinno zostać znalezione. To oburzające. Należy przeprowadzić śledztwo, aby zbadać, co się stało, dlaczego to się stało i kto jest za to odpowiedzialny - skomentował przedstawiciel policji Wielkiego Manchesteru Tony Lloyd.

Wielu kibiców ze zrozumieniem przyjęło decyzję o ewakuacji stadionu. Na łamach angielskich mediów fani nie ukrywali jednak rozczarowania, szczególnie że wielu z nich przyjechało na Old Trafford z innych miast, a nawet państw.

Podczas ewakuacji ludzie śpiewali i krzyczeli jak zawsze. Trudno winić klub, tak naprawdę znalazł się między młotem a kowadłem. Gdyby cokolwiek poszło nie tak, na niego spadłaby krytyka - powiedział na łamach dziennika "The Guardian" kibic Dave Crew.

Reklama

Jego syn Matt był mniej wyrozumiały: "To świetnie podsumowuje cały nasz sezon..." - uciął, nawiązując do nie najlepszych wyników sportowych Manchesteru United. "Czerwone Diabły" straciły szansę awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów (trudno bowiem przypuszczać, by wygrały z AFC Bournemouth różnicą kilkunastu goli).

Odwołanie meczu Premier League z powodów bezpieczeństwa to wydarzenie bez precedensu w 24-letniej historii tych rozgrywek w obecnym formacie. Napięcie związane z groźbą ataku terrorystycznego jest zwiększone w Europie w ostatnich miesiącach. Wpłynęły na to zamachy w Paryżu, w tym w sąsiedztwie Stade de France, na którym trwał towarzyski mecz Francji z Niemcami, a także na lotnisku w Brukseli. Od tego czasu w wielu krajach stosowane są dodatkowe środki ostrożności.

Bezpieczeństwo jest oczywiście najważniejsze. Ale martwi mnie, że tego typu kwestie wpływają na futbol, sport i ogólnie na społeczeństwo. Wielu z nas wierzy, że sport jednoczy ludzi, i musimy podtrzymać tę wiarę - uważa hiszpański pomocnik "ManU" Juan Mata.

Reklama

Mecz z beniaminkiem został przełożony na wtorek na godzinę 21 czasu polskiego. Klub z Bournemouth zaoferował swoim kibicom darmowy przejazd autokarem na to spotkanie, natomiast "Czerwone Diabły" zamierzają wypłacić odszkodowania wszystkim fanom, których odwołanie spotkania naraziło na straty finansowe.

Szacuje się, że wliczając koszty organizacyjne (ewakuacja, przeszukanie stadionu itp.) "ManU" może stracić nawet cztery miliony dolarów.