Goście świetnie zaczęli spotkanie na Riazor i po efektownym trafieniu Juanmi oraz strzale z dystansu Asiera Illarramendiego już w czwartej minucie prowadzili 2:0. Adrian Lopez w 27. minucie i Rumun Florin Andone w 50. zdobyli gole dla Deportivo i był remis. W końcówce znowu do głosu doszli przyjezdni i po bramkach Diego Llorente w 83. i ponownie Illarramendiego w 86. wywieźli z La Coruni trzy punkty. Tytoń nie ponosi winy za stracone gole.
"Zaczęliśmy wybornie i wydawało się, że kontrolujemy mecz, który sobie skomplikowaliśmy niemal na własne życzenie. Dobrze, że w końcówce doszliśmy znowu do głosu, bo remis po tak szybkim prowadzeniu 2:0 byłby naszą porażką" - przyznał trener Sociedad Eusebio Sacristan.
Ekipę z San Sebastian, mistrza Hiszpanii z lat 1981-82, czeka za tydzień trudny egzamin, gdyż podejmie Real Madryt. Na razie zajmuje ona drugie miejsce w tabeli, za Barceloną, która nie dość, że wygrała trzy spotkania, to nie straciła jeszcze gola.
W sobotę w derbach miast "Duma Katalonii" pokonała Espanyol 5:0. Trzy bramki zdobył Lionel Messi, a po jednej w końcówce spotkania Gerard Pique oraz Urugwajczyk Luis Suarez. W 68. minucie w zespole wicemistrzów Hiszpanii zadebiutował Ousmane Dembele, sprowadzony niedawno z Borussii Dortmund za 105 milionów euro (kwota może wzrosnąć jeszcze do 147 mln euro).
"Póki co jesteśmy na starcie sezonu, różnice w tabeli są niewielkie i jeszcze za wcześnie na wyciąganie wniosków. Nie ulega jednak wątpliwości, że zawsze lepiej być z przodu niż z tyłu" - zauważył szkoleniowiec "Barcy" Ernesto Valverde.
Jego słowa mogły się odnosić m.in. do stołecznego Realu. Obrońcy tytułu, m.in. bez zawieszonego przez federację Cristiano Ronaldo, zremisowali u siebie z beniaminkiem Levante 1:1. To drugi z rzędu remis na własnym boisku piłkarzy trenera Zinedine'a Zidane'a - dwa tygodnie temu z Valencią było 2:2.
Goście prowadzili od 12. minuty po strzale Ivi Lopeza, ekipa z Madrytu wyrównała w 36. minucie po golu Lucasa Vazqueza. Już w pierwszej połowie boisko musiał opuścić kontuzjowany Karim Benzema, a w końcówce meczu czerwoną kartką został ukarany Marcelo.
"Nie możemy być zadowoleni, zwłaszcza z pierwszej połowy. Powinniśmy pierwsi zdobyć gola i pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Stworzyliśmy sporo sytuacji, a strzeliliśmy tylko jedną bramkę" - analizował Zidane.
"Królewscy" z pięcioma punktami plasują się na siódmej pozycji.
Hiszpańskie media podkreślają, że Real nie ma czasu na rozpamiętywanie krajowych niepowodzeń, bo już w środę rozpocznie rywalizację w Lidze Mistrzów. Na Santiago Bernabeu podejmie Apoel Nikozja. "To będzie okazja do odreagowania i poprawienia nastrojów, tym bardziej, że w składzie znajdzie się głodny gry Cristiano Ronaldo" - napisał dziennik "Marca".
Poza prowadzącym duetem wyżej niż Real w La Liga jest m.in. Athletic Bilbao (7 pkt), który w niedzielę pokonał Gironę 2:0 po trafieniach Ikera Muniaina i doświadczonego Aritza Aduriza. To jedyny, poza Barceloną, zespół, który nie stracił jeszcze gola.