Trener United Jose Mourinho przed świąteczno-noworocznym maratonem ligowym oszczędzał kilku czołowych zawodników, ale i tak skład gości robił wrażenie. Grali m.in. Włoch Matteo Darmian, Holender Daley Blind, Francuz Anthony Martial, Marcus Rashford czy wreszcie Zlatan Ibrahimovic, który w podstawowym składzie znalazł się po raz pierwszy od powrotu na boisko po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. A gdy mecz nie układał się po myśli podopiecznych Portugalczyka z ławki rezerwowych weszli Belg Romelu Lukaku czy Ormianin Henrich Mchitarjan.
Szwed w 58. minucie strzałem z rzutu wolnego zdobył nawet gola, ale było to trafienie na 1:1. Siedem minut wcześniej Joe Bryan pięknym uderzeniem z ostrego kąta pokonał argentyńskiego bramkarza gości Sergio Romero.
>>>Bristol City -Manchester United 2:1. Zobacz gole
W trzeciej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry trybuny Ashton Gate Stadium oszalały, gdy Korey Smith zdobył zwycięskiego gola dla trzeciej obecnie drużyny Championship. Po końcowym gwizdku arbitra tłum kibiców wbiegł na murawę i długo świętował na niej sukces swych ulubieńców.
"Niewiarygodne, nie wiem, co powiedzieć. Zagraliśmy świetnie, ale cały sezon jest taki w naszym wykonaniu" - zauważył strzelec drugiej bramki. Jak przyznał, w półfinale chciałby trafić na Arsenal Londyn, bo jest fanem tego klubu.
Zwycięzców komplementował także Mourinho. "Gospodarze mieli trochę szczęścia, ale solidnie na to zapracowali. No i walczyli, jakby to był ich mecz życia, ale przecież chyba właśnie taki był. To ich wielki dzień, ale i piękny dzień dla futbolu, gdyż jego urok polega także na tym, że wygrywają czasem zespoły z niższej ligi" - skomentował Portugalczyk.
Życzenia piłkarza Bristol City nie sprawdziły się, ponieważ los sprawił, że pierwszoligowiec trafił na Manchester City, który we wtorek dopiero po rzutach karnych wyeliminował Leicester City. Goście, którzy są zdecydowanymi liderami tabeli ekstraklasy, wygrali konkurs "jedenastek" 4-3. W nim znakomicie spisał się bramkarz "The Citizens" Chilijczyk Claudio Bravo, broniąc najpierw uderzenie Jamiego Vardy'ego, a chwilę później Algierczyka Riyada Mahreza.
W środę z wygranej cieszyli się także piłkarze i fani Chelsea Londyn, ale mistrzowie kraju mocno się męczyli z Bournemouth AFC, którego bramki strzegł Artur Boruc. Polak w tym sezonie występował dotychczas tylko w Pucharze Ligi i m.in. dzięki jego postawie drużyna dotarła tak daleko.
>>>Chelsea - Bournemouth 2:1. Zobacz gole
Na Stamford Bridge gospodarze objęli prowadzenie w 13. minucie, kiedy składną, zespołową akcję wykończył z bliska Brazylijczyk Willian. W 90. minucie wyrównał Dan Gosling, ale zanim sędzia gwizdnął po raz ostatni przed dogrywką Hiszpan Alvaro Morata praktycznie w sytuacji sam na sam posłał piłkę do siatki między nogami wybiegającego z bramki i próbującego interweniować Boruca.
Arsenal do najlepszej czwórki awansował pokonując na własnym obiekcie lokalnego rywala West Ham United 1:0 po trafieniu Danny'ego Welbecka w 42. minucie.
Finał odbędzie się 25 lutego, tradycyjnie na Wembley.